W lipcu przeczytałam więcej książek niż przez ostatnie pół roku, co tylko potwierdza fakt, jak bardzo nie miałam czasu na sięgnięcie po żadną lekturę odkąd rozpoczął się rok akademicki. Na przełomie października - czerwca przeczytałam zaledwie 3 książki, z czego jedna z nich była lekturą niezbędną do zaliczenia ćwiczeń na studiach. Dlatego też, jak tylko uporałam się z sesją i rozpoczęły się wakacje, postanowiłam cały swój wolny czas przeznaczyć na czytanie książek, za czym szczerze mówiąc najbardziej ostatnio tęskniłam.
W tym miesiącu przeczytałam 10 książek i z radością przyznaję, że w większości były to same fenomenalne lektury - z drobnymi wyjątkami, o których poniżej wspomnę. Lipiec rozpoczęłam "Tancerzami Burzy" Jaya Kristoffa, którzy średnio przypadli mi do gustu, następne w kolejce były: "The Princess Diarist" Carrie Fisher, "Błękitna krew" Harlana Cobena, "Pałac północy" Carlosa Ruiz Zafóna, "Mort" Terry'ego Pratchetta, "Zły Romeo" Leisy Rayven, "Leia: Princess of Alderaan" Claudii Gray, "Wzloty i upadki młodej Jane Young" Gabrielle Zevin, "Rdza" Jakuba Małeckiego oraz "Addicted to You" Kristy Ritchie & Becki Ritchie.
3 książki z tych 9 przeczytałam w języku angielskim, dlatego jestem tym bardziej zadowolona z lipca - cieszę się, że nie straciłam zapału do czytania w języku obcym, a moje postanowienie na chwilę obecną jest silniejsze niż kiedykolwiek! W przyszłym miesiącu spróbuję ten wynik zwiększyć, jednak wątpię, żeby mi się to udało z dwóch powodów: ciężko mi powiedzieć, na jaką książkę będę miała wówczas ochotę, a po drugie: chciałabym napisać drugi rozdział magisterki zanim zacznie się rok akademicki, dlatego też tego czasu na czytanie zapewne będę miała nieco mniej.
Najlepsze książki lipca
Do nich bez dwóch zdań zaliczyć mogę książki moich dwóch ukochanych autorów, którzy jak do tej pory jeszcze nigdy mnie nie rozczarowali.
- "Pałac Północy" Carlos Ruiz Zafón
Książka, która sprawiła, że po raz pierwszy od wielu, wielu miesięcy płakałam podczas czytania. Absolutnie przepiękna i niesamowicie wciągająca powieść, z fenomenalną dawką cudownej przygody.
- "Błękitna krew" Harlan Coben
Harlan Coben to bez dwóch zdań jeden z moich ulubionych autorów, nigdy bym nie przypuszczała, że aż tak bardzo zaangażuję się w historię Myrona Bolitara. Pomimo tego, że książki tego autora są do siebie dosyć podobne, to jednak każda z nich urzeka mnie równie mocno i dostarcza dawki niezapomnianych wrażeń.
- "Rdza" Jakub Małecki
Jestem strasznie zadowolona, że ten miesiąc udało mi się zakończyć tak fantastyczną powieścią! Powieścią z przepięknie wykreowanymi bohaterami i relacjami między nimi, które swoją drogą są chyba najlepszym elementem tej książki. Jeżeli pozostałe tytuły Jakuba Małeckiego są tak dobre, jak ten powyższy, to czuję, że chyba trafiłam na trop kolejnego ze swoich niedługo-ulubionych autorów.
Najgorsze książki miesiąca
Szczerze mówiąc taką zdecydowanie najgorszą książką, przeczytaną przeze mnie w lipcu była chyba tylko jedna powieść. Książka, po którą sięgnęłam z czystej ciekawości, bo pamiętam, że była o niej mowa na jednym z ostatnich zlotów użytkowniczek mojego ulubionego forum książkowego.
- "Zły Romeo" Leisa Rayven
Tak naprawdę nie wiem czego dokładnie spodziewałam się po tej książce - wiedziałam, że nie jest to powieść ambitna, wiedziałam też, że najprawdopodobniej po jej przeczytaniu będę bardzo z niej niezadowolona, jednak mimo wszystko zdecydowałam się na jej przeczytanie. Niestety książka okazała się być fatalna, z kiepsko wykreowanymi bohaterami i przedziwnym wątkiem romantycznym, pełnym fałszu i niedomówień.
Co w przyszłym miesiącu?
Z pewnością dokończę obecnie czytaną książkę, tj. "Rok 1984" Georga Orwella, a także sięgnę po przynajmniej jedną książkę ze zdjęcia poniżej (to moje weekendowe zdobycze z Biedronki). Dodatkowo chciałabym sięgnąć po "Tajemną historię" Donny Tartt (może wreszcie uda mi się ją przeczytać) oraz "Labirynt Duchów" Carlosa Ruiz Zafóna. Kto wie, co będzie później... "Polska odwraca oczy" Justyny Kopińskiej? "Cyberiada" Stanisława Lema? "Mitologia" Jana Parandowskiego? Czy może "Lśnienie" Stephena Kinga? Na brak ciekawych książek do przeczytania zdecydowanie nie mogę narzekać :)