Uwielbiam serie, w których kolejny tom jest znacznie lepszy od poprzedniego i kiedy widać duży postęp u danego autora czy autorki w kwestii warsztatu pisarskiego. Kiedy autor(ka) nie zapomina o wydarzeniach mających miejsce we wcześniejszej części, kiedy rozwijają się charaktery bohaterów, a gdy dochodzi do tego nieprzewidywalność akcji to mogę mówić o serii prawie idealnej. Mało takich serii czy trylogii (już w kwestii Marie Lu) przeczytałam w swoim życiu, kiedy drugi tom nie pozostawiałby niedosytu i uzupełnił to, czego brakowało mi w poprzedniej części. Na szczęście udało mi się trafić na Marie Lu, która w „Wybrańcu” dodała wszystko, czego brakowało mi w „Rebeliancie” - a nawet więcej!
June i Day docierają do Patriotów, a na horyzoncie pojawia się szansa uratowania Edena. W zamian za to muszą jednak wypełnić powierzone im zadania, które skupiają się wokół jednej misji - dokonania zamachu na Andenie, nowym Elektorze Primo, który obejmuje urząd po śmierci ojca. Jednak zadanie to okazuje się nie być wcale takie łatwe, jak mogłoby się wydawać. Nie wtedy, gdy dziewczyna po zbliżeniu się do Andena dochodzi do wniosku, że jest on zupełnie inny od swojego ojca, a uśmiercenie go może nie być najlepszym pomysłem na doprowadzenie Republiki do porządku. Kto mówi prawdę? I czy motywy Patriotów na pewno są tak szlachetne, jak mogłoby się wydawać?
W „Rebeliancie” brakowało mi przede wszystkim jakichkolwiek informacji na temat tego, co stało się z resztą świata i trochę więcej na temat samej Republiki. Jak to się stało, że doszło do tak wielkich zmian? Kto i dlaczego wpadł na taki a nie inny pomysł i z jakiego powodu ustanowiono Próby? Wszystkie te brakujące informacje autorka szybko uzupełnia w drugim tomie, podaje konkretne przyczyny ustanowienia Republiki i przeszłości Stanów Zjednoczonych, wystarczająco wypowiada się również na temat reszty świata i muszę przyznać, że jestem w stu procentach usatysfakcjonowana tymi wyjaśnieniami. Teraz zaczynam nawet myśleć, że Marie Lu specjalnie zachowała je dla siebie, aby zdradzić w odpowiednim do tego momencie.
O ile w poprzedniej części jeszcze na początku można było wyczuć choć minimalnie beztroski klimat, jakby słońce nieśmiało wyglądało zza chmur, to w „Wybrańcu” całe niebo pokryło się deszczowymi, ciemnymi chmurami. Klimat drastycznie się zmienia, odpowiednio do sytuacji i warunków, w jakich znaleźli się bohaterowie, bo nie są one ani komfortowe, ani nie powodują uśmiechu na ustach. Przez bardzo długi czas miałam wrażenie, że ani Day, ani June nie doświadczą chwili, dzięki której będą mogli choć trochę odetchnąć i stanąć w miejscu - bez ciągłego uciekania, wypełniania powierzonych im zadań i oglądania się za siebie. Co ciekawe, nawet samo zakończenie o słodko-gorzkim posmaku nie obiecuje im długiego i szczęśliwego życia.
Jestem pod wrażeniem tego, w jaki sposób autorka przez całą książkę manipulowała moimi uczuciami. W powieści tworzą się tak naprawdę dwa stronnictwa - Rebeliantów i Republiki, jednak co się stanie, gdy okaże się, że podział ten wcale nie jest tak bardzo oczywisty? Non stop zastanawiałam się, komu tak naprawdę można ufać. Czy zabicie Elektora to dobry wybór? A może kryje się za tym coś więcej? Przyznam szczerze, że odpowiedzi na te pytania wprawiły mnie w niezły szok, głównie z tego powodu, że rozwikłanie całej tej sytuacji okazało się zupełnie inne, niż tego oczekiwałam. Nie jest ono co prawda zwalające z nóg, bo jestem pewna, że znajdą się czytelnicy, którym uda się tego domyślić, jednak ja osobiście byłam mocno zaskoczona i dziękuję autorce za to, że udało jej się wbić mnie w osłupienie oraz spowodować, że niektóre sceny czytałam z zapartym tchem.
Z czego mogę się jeszcze cieszyć, to na pewno z faktu, że ilość ofiar w tej książce jest znacznie mniejsza od liczby zgonów w „Rebeliancie”. Być może wydaje się to śmieszne, jednak obawiałam się tego, że autorka znów postanowi pozbawić życia bohatera, którego szczerze polubiłam. Albo co gorsza - tego, którego poznałam w „Wybrańcu” i nie zdążyłam nawet poczuć do niego sympatii. Niestety i w tym tomie przyjdzie pożegnać się z kimś - nie wiem czy przez wszystkich - lubianym, do kogo ja osobiście szybko zapałałam sympatią i którego odejście okazało się być bardzo bolesne.
Bohaterowie dorastają i choć wciąż są w bardzo młodym wieku (Day ma 16 lat, a June 15) to sytuacja i warunki, w jakich przyszło im żyć zmusza oboje to znacznie dojrzalszego myślenia i wybiegania myślami w przyszłość w poszukiwaniu konsekwencji. Sam ich związek zostaje w pewnym stopniu wystawiony na próbę, a między bohaterów wkrada się napięcie, które szczerze mnie ucieszyło. To nie tak, że jestem przeciwna wszelkim romansom w książkach, ale kiedy przychodzi do „miłości” pomiędzy szesnastolatkiem a piętnastolatką o żadnym uczuciu silniejszym niż śmierć, dozgonnej miłości i obietnicach nie może być mowy, bo wydaje mi się to absurdalne i kompletnie nierealne.
Akcja goni akcję, a autorka płynnie przeskakuje pomiędzy kolejnymi wydarzeniami. O ile bohaterowie nie mają czasu na to, żeby odetchnąć, to i czytelnik nie znajdzie chwili na odpoczynek, bo „Wybraniec” pełen jest zwrotów akcji i niespodzianek, które potrafią zaskoczyć i nie raz nawet wbić w fotel. Dzięki temu, gdy zabrałam się za tę książkę, nie odłożyłam ją na półkę do momentu, w którym nie przewróciłam ostatniej kartki i w efekcie przeczytałam całą powieść za jednym zamachem. Nie można się dziwić, „Rebeliantem” byłam zachwycona i nie mogłam się doczekać przeczytania drugiej części, po której spodziewałam się naprawdę wiele. Cieszę się, że autorka sprostała tym wymaganiom, bo teraz z czystą satysfakcją mogę dodać „Wybrańca” na półkę z ulubionymi książkami. Mam nadzieję, że i zakończenie tej trylogii mnie zachwyci, bo po tak rewelacyjnych dwóch pierwszych częściach nie mam wyjścia i oczekuję równie świetnego zwieńczenia przygód Daya i June.
Ocena: 10/10
Wyzwania: Czytam fantastykę.
1. Rebeliant
2. Wybraniec
3. Patriota
Mam wielką ochotę na tą serię
OdpowiedzUsuńA ja nawet nie planowałam jej czytania, jednak nadarzyła się okazja to postanowiłam skorzystać - i absolutnie nie żałuję! :)
Usuń"O ile w poprzedniej części jeszcze na początku można było wyczuć choć minimalnie beztroski klimat, jakby słońce nieśmiało wyglądało zza chmur, to w „Rebeliancie” całe niebo pokryło się deszczowymi, ciemnymi chmurami." - tu chyba chodziło ci o "Wybrańca", prawda?
OdpowiedzUsuń"Rebelianta" mam już na półce, więc jak mi się spodoba, to z pewnością sięgnę po kolejną część. Tylko muszę jeszcze znaleźć trochę czasu, aby go przeczytać, a potem będzie już z górki ;)
Jasne, o Wybrańca, dziękuję za wskazanie błędu. :)
UsuńTaka wysoka ocena, że już nie mogę się doczekać sięgnięcia po pierwszą część. A ta na szczęście czeka sobie na półce :)
OdpowiedzUsuńCzekam więc na Twoją recenzję, jestem bardzo ciekawa czy spodoba Ci się ta książka. :)
UsuńCzytałam pierwszą część szału nie było, więc mimo tak wysokiej oceny i tak nie sięgnę po kontynuację ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Właśnie przed chwilą przeczytałam Twoją recenzję 1 części i pod koniec napisałaś, że sięgniesz po 2 tom - co sprawiło, że zmieniłaś zdanie? Pytam z ciekawości. :)
UsuńNo właśnie czytałam kilka różnych recenzji o Rebeliancie, jedni wychwalali jak tylko się dało, innym nie bardzo przypadło do gustu. Ale chyba opinii drugiego tomu nie widziałam, albo nie pamiętam żebym widziała - w każdym bądź razie Twoja recenzja mnie w pełni przekonała do sięgnięcia po tę serię. Lubię kiedy bohaterowie dojrzewają i kiedy zostają wyjaśnione wszystkie rzeczy, nad którymi zastanawialiśmy się wcześniej. Jestem jak najbardziej na tak! =)
OdpowiedzUsuńDokładnie, opinie są bardzo różne, ale ja je wszystkie przeczytałam już po lekturze "Rebelianta", więc na szczęście nie wpłynęły one na moje postrzeganie tej książki. :) A recenzji "Wybrańca" faktycznie jest niewiele, chyba nawet jeszcze żadnej nie spotkałam, jedynie takie luźne przemyślenia na forum.
UsuńCieszę się, że udało mi się Ciebie przekonać. Mam nadzieję, że nie zawiedziesz się na tej trylogii i życzę miłego czytania jak już dostaniesz ją w swoje ręce! :)
Jestem coraz bardziej ciekawa tego tomu. Mam nadzieję, że i mi przyniesie odpowiedzi na kilka pytań, które zrodził "Rebeliant" :P
OdpowiedzUsuńPowinien, ja na swoje pytania uzyskałam wyczerpujące i satysfakcjonujące wypowiedzi, poza tym warsztat autorki uległ poprawie. Mam wrażenie, jakby pierwszy tom był taką rozgrzewką, a dopiero teraz Marie Lu pokazała na co ją naprawdę stać. :)
UsuńCzytaj szybko i pisz recenzję! :D
Recenzja dodana do wyzwania,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Miłośniczka Książek :)
Dziękuję! ;)
UsuńNie wiem czemu, ale jakoś mimo Twojej wysokiej oceny nie potrafię się przemóc i jej poszukać. Pewnie jestem zbyt powierzchowna i to przez okładkę ;d
OdpowiedzUsuńSą książki, po które mimo wychwalających niemal recenzji się nie sięgnie, znam to z własnego doświadczenia. :) A okładka mi osobiście bardzo się podoba, bo jest prosta, nieskomplikowana i bardzo pasuje (moim zdaniem) do tej historii. :)
UsuńNie wiem dlaczego się ludzikom nie podoba, naprawdę kawał dobrej lektury.
OdpowiedzUsuńGusta zapewne. :) Ale cieszę się, że ktoś się ze mną zgadza, to naprawdę dobra książka.
UsuńJestem w trakcie, pierwsza część mnie zachwyciła zapowiada się, że tak samo będzie z kolejną ;)
OdpowiedzUsuńNiestety na 3 tom trochę sobie poczekamy, a szkoda, bo najchętniej już bym się za niego zabrała. ;)
UsuńCzytałam "Rebelianta" i podobał mi się na tyle by sięgnąć po jego kontynuację. Co ja piszę - na pewno przeczytam dom drugi, gdyz jestem ciekawa odpowiedzi na kilka pytań (na przykład co dzieje się z resztą świata :D ). Po Twojej recenzji "Wybrańca" mam ochotę go czytać tu i teraz - niestety najpierw trzeba go dorwać. :)
OdpowiedzUsuńP.S. Ciekawa jestem kim była osoba, którą polubiłaś, a autorka ją uśmierciła. Hmm... :)