7 maja 2017

[przedpremierowo] Księga kłamstw, Teri Terry


Data premiery: 10.05.2017 r.

Motyw dwóch sióstr, znajdujących się – jakby to ująć – po dwóch przeciwnych stronach barykady to coś, z czym już od bardzo długiego czasu chciałam się zapoznać. Zainteresowałam się nim poprzez książki Michelle Zink (jej cykl „Bliźniaczki Milthrope” obejmuje „Proroctwo sióstr”, „Strażniczkę bramy” oraz „Krąg ognia”), z którymi jednak nie dane mi było jeszcze się spotkać, niemniej jednak gdy tylko przeczytałam opis „Księgi kłamstw”, uderzyło we mnie wówczas tak silne podobieństwo do trylogii Michelle Zink, że choćbym chciała – nie byłabym w stanie się tej książce oprzeć. 

Powieść opowiada historię dwóch bliźniaczek, które nie wiedzą o swoim istnieniu. Quinn na wieść o śmierci matki, z którą nie miała praktycznie żadnego kontaktu, postanawia wybrać się na jej pogrzeb. Tam, zszokowana, poznaje Piper, dziewczynę wyglądającą dokładnie tak, jak ona. Jak to możliwe, że ma siostrę bliźniaczkę, o której nigdy wcześniej nie słyszała? Dlaczego zostały rozdzielone? Z jakiego powodu Quinn wychowywała się w zamknięciu, niczym najgroźniejsze zwierzę, podczas gdy Piper spędziła spokojne dzieciństwo w pięknym domu?

„Księga kłamstw” to świetnie napisana powieść, której jednak największym atutem nie jest fabuła, tempo akcji, wykreowany świat czy jakikolwiek inny element, a zdecydowanie bohaterowie. To ich kreacja zachwyciła mnie tutaj najbardziej, to, jak szalenie skomplikowane i pełne sprzeczności są ich charaktery – zwłaszcza w przypadku głównych bohaterek, bo to one, jako postacie przewodnie, najbardziej wyróżniają się w tej historii. Quinn – wbrew pozorom spokojna, znacznie bardziej opanowana, skryta i zamknięta w sobie to całkowite przeciwieństwo swojej siostry, Piper, która jest natomiast otwarta, energiczna, mniej zagubiona. Doskonale wie, czego tak naprawdę chce i co musi zrobić, aby to osiągnąć. 

Bardzo spodobało mi się to, że bohaterowie w postaci jako-takiego efektu końcowego, postacie, które otrzymujemy na samym końcu historii, okazują się być zupełnie innymi charakterami, niż te, które poznajemy na samym początku powieści. Przebywają oni niesamowicie długą drogę, która fantastycznie kształtuje ich charaktery, sprawiając, że czytelnik ma świetną możliwość obserwacji tego, jak bardzo zmieniają się ci bohaterowie, a także – przede wszystkim – jak okazują się być kimś zupełnie innym, niż przypuszczaliśmy, że są. Co właśnie najlepsze – nie każdy jest tym, kim wydaje się być, bohaterowie mają znacznie więcej za uszami, niż widać to na pierwszy rzut oka, a poprzez powolne odkrywanie kart przez autorkę czytelnik otrzymuje pełny obraz poszczególnych postaci, dzięki któremu prawdopodobnie bohater, którego darzyło się sympatią może stać się tym, którego będziemy darzyć sporą niechęcią. 

Co nie znaczy jednak, że bohaterowie ci stali mi się wyjątkowo bliscy – tak niestety nie było. Jestem w stanie docenić fantastyczną robotę, jaką wykonała autorka w przypadku kreacji ich charakterów, jestem w stanie zachwycić się ich kompleksowością oraz tym, że autorka postanowiła przedstawić ich raczej w różnych odcieniach szarości, aniżeli jako postacie typowo dobre lub typowo złe. Niestety jednak często czułam się poirytowana ich zachowaniem, złościłam się na nich za podejmowane przez nich wybory, szczególnie w przypadku Quinn, bo choć w kwestii większości podjętych przez nią decyzji byłam w stanie zrozumieć jej zachowanie, to niestety w przypadku innych w 100% potępiałam jej zachowanie. Aby się przekonać, o czym dokładnie piszę, zachęcam Was do sięgnięcia po tę książkę. 

Książka opisywana jest jako thriller psychologiczny, z czym ja osobiście nie mogę się zgodzić – sporo brakuje tej powieści do miana pełkokrwistego thrillera psychologicznego (ten przydomek „psychologiczny” przeszkadza mi tutaj najbardziej). Niemniej jednak klimat tej powieści zdecydowanie jest dosyć mroczny, pełen trudnego do zdefiniowania niepokoju, wywołujący nieraz gęsią skórkę – coś, co mi jak najbardziej przypadło do gustu. Ku mojemu zaskoczeniu w pewnym momencie tej powieści pojawia się w niej również wątek paranormalny, którego absolutnie się nie spodziewałam, choć już początek tej powieści oddawał pewnego rodzaju „fantastyczne” wibracje. Całe szczęście wątek ten – rozbudowany mniej-więcej w połowie powieści – nie definiuje fabuły, w dalszym ciągu jest to rozgrywka pomiędzy dwiema siostrami i dokonywanymi przez nie wyborami, tocząca się jedynie na tym paranormalnym tle.

„Księgę kłamstw” czyta się naprawdę bardzo szybko, po części zdecydowanie z powodu bardzo krótkich rozdziałów. Narracja podzielona jest pomiędzy dwie główne bohaterki, które na zmianę relacjonują rozgrywające się wydarzenia, dziejące się w dokładnie tym samym momencie, a jedynie z innego punktu widzenia. Co mnie dosyć zaskoczyło, to właśnie to, że każda z sióstr dostaje zaledwie kilka stron na przedstawienie swojego punktu widzenia, przez co rozdziały w tej powieści są ekstremalnie krótkie. Nie ma praktycznie żadnego przeskoku w czasie pomiędzy tymi narracjami, co oceniam zdecydowanie na plus, ponieważ bałam się, że z powodu narracji zmieniających się w tak szybkim tempie nie będę w stanie w żaden sposób zapoznać się z głównymi postaciami tej książki, a tak się na szczęście nie stało.

Jedyną rzeczą, która w tej powieści mnie nie usatysfakcjonowała jest sposób, w jaki rozgrywa się akcja. Jej tempo? Ilość wydarzeń? W każdym razie - mam po prostu wrażenie, że wszystko w tej powieści dzieje się zdecydowanie za szybko, jakbym na jednym wdechu przeczytała tę książkę i odkładając ją, zastanawiała się „i to już wszystko?”. Gdyby wydarzenia „Księgi kłamstw” zostały rozciągnięte na jeszcze dwie książki, wówczas z pewnością nie musiałabym kręcić nosem, bowiem ta historia znacznie lepiej spisałaby się jako co najmniej trylogia. Mimo wszystko ten mankament nie przeszkadzał mi zbytnio w odbiorze tej powieści, jestem nią jak najbardziej usatysfakcjonowana. 

„Księgę kłamstw” polecam wszystkim, którzy lubią historie, w których nie do końca wiadomo co jest prawdą, a co czystym kłamstwem. W których bohaterowie bawią się z czytelnikiem w kotka i myszkę, sprawiając, że do samego końca nie wiadomo, komu można zaufać i w jakim stopniu. Polecam ją również osobom, które poszukują książki z ciekawie mrocznym klimatem oraz wątkiem paranormalnym, który powoduje, że nie wszystko w tej powieści jest takie do końca oczywiste, jak mogłoby się wydawać. „Księga kłamstw” to świetnie napisana historia o skomplikowanych relacjach rodzinnych i przeznaczeniu, przed którym nie można uciec. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy opublikowany komentarz, opinia czytelników mojego bloga naprawdę wiele dla mnie znaczy i gorąco motywuje do dalszego pisania.

Copyright © 2016 Złodziejka Książek , Blogger