Wydawnictwo Knopf Books for Young Readers
Liczba stron: 208
Premiera: sierpień 2013
Ciężko wymagać od recenzenta, aby na każdą czytaną i recenzowaną przez siebie książkę spoglądał obiektywnie, albo przynajmniej w najmniejszym stopniu próbował tak do danej książki podchodzić. Stali czytelnicy tego bloga znają moje poglądy i wiedzą, że całym sercem wspieram homoseksualne mniejszości, dlatego ta recenzja będzie tylko i wyłącznie subiektywnym skupiskiem przemyśleń na jej temat, a podczas jej recenzowania postaram skupić się nie na walorach artystycznych czy językowych, a zamiast tego na jej głębii i przesłaniu, które - choć nie jest wielce wymowne - to ogromnie przypadło mi do gustu.
Davida Levithana poznałam dzięki książce „Will Grayson, Will Grayson”, którą napisał wspólnie z Johnem Greenem. W swojej recenzji tej powieści podkreśliłam to, jak bardzo przypadł mi do gustu styl Levithana, jego język i postać, którą wykreował. Napiałam nawet, że wszystkie te elementy spodobały mi się znacznie bardziej niż te, które stworzył John Green - pomimo mojego uwielbienia do tego autora muszę niestety przyznać, że w porównaniu z Levithanem wypadł troszkę blado, aczkolwiek nie aż tak, że mogłabym kręcić nosem. Powoli spełniam swoje postanowienie dotyczące zapoznania się z twórczością Davida Levithana i oto pierwsza jego samodzielna książka, którą miałam okazję przeczytać. Jeżeli wszystkie pozostałe jego powieści są w takim stylu (w jakim to za chwilę wyjaśnię) to szczerze mogę uznać, że John Green ma godnego sobie przeciwnika, który może zrzucić go z tronu jednego z moich ulubionych pisarzy i spokojnie zająć jego miejsce.
Tytuł tej powieści trafia w samo sedno tego, o czym ona opowiada. Dwójka siedemnastoletnich chłopców, Harry i Craig postanowili pobić rekord Księgi Guinessa w najdłuższym pocałunku. Ich celem jest całowanie się przez 32 godziny, czemu towarzyszy wsparcie bliskich im osób oraz tych, którzy są tym zajściem oburzeni i zdegustowani. Co ciekawe, sytuacja ta wzorowana jest na prawdziwym wydarzeniu zorganizowanym w 2010 roku przez Matta Daley'a oraz Bobbiego Canciello, którzy całowali się nieco dłużej niż bohaterowie tej książki, jednak nie ma jakiegokolwiek podobieństwa pomiędzy bohaterami tej powieści a rzeczywistymi postaciami.
Co w tej książce jest najbardziej zachwycające i na co chciałabym zwrócić szczególną uwagę to narracja. Nie jest to typowa narracja z punktu widzenia konkretnego bohatera, czego można byłoby się spodziewać. W tym przypadku narracją zajmuje się Greek Chorus of the generation of gay men lost to AIDS, czyli nie konkretna postać, a grupa homoseksualnych mężczyzn zmarłych z powodu AIDS, którzy wypowiadają się o sobie, swoich doświadczeniach w kierunku konkretnych bohaterów w liczbie mnogiej, co było fantastycznym doświadczeniem, to muszę przyznać. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką narracją, w żadnej innej książce, a jest ona o tyle wyjątkowa, że czuć od niej niezwykłą wymowność, która głęboko mną poruszyła.
Niewypowiedziane słowa, które wyglądają na światło dzienne dopiero teraz, gdy jest już zbyt późno, aby komukolwiek pomóc, odwieść od konkretnej decyzji i dać jakąkolwiek wskazówkę czy podpowiedź na to, jakich decyzji nie podejmować, nad czym warto jeszcze raz się zastanowić, aby nie popełnić jakiegoś drastycznego błędu. Wszyscy główni bohaterowie tej książki to homoseksualiści, dlatego grupa prowadząca narrację często wypowiada się w ich stronę, daje im rady oparte na własnym doświadczeniu, które jednak odbijają się bez echa, a bohaterowie nie są w stanie w żaden sposób ich usłyszeć czy zareagować. Sytuacje te są ogromnie przygębiające, jednak posiadają niezwykły klimat, który wywołuje pewnego rodzaju tęsknotę za tym, co przeminęło i czego już nigdy się nie odzyska.
Powyższy fragment jest nieco przydługi, domyślam się, że nie wszystkim będzie chciało się go przeczytać (tym bardziej, że jest po angielsku, a nie wszyscy niestety znają ten język), jednak uważam, że to cytat zdecydowanie wart dłuższego zastanowienia się nad nim, nad tym o czym mówi i co stara się przedstawić. Homoseksualiści są nieustannie i całkowicie niesłusznie wypierani ze społeczeństwa, zdecydowana większość nie akceptuje ich albo akceptuje, ale tylko pod pewnymi względami. Zwykle jest to pewnego rodzaju tolerancja w nietolerancji, coś na zasadzie „niech sobie żyją, ale...”. Ale niech się nie wychylają; ale niech siedzą w domach i udają, że nie istnieją.
Jawna, ostentacyjna nienawiść prowadzi właśnie do takich sytuacji, jakie opisuje wyrwany z książki fragment. Często również nie tylko nienawiść, a po prostu brak akceptacji ze strony najbliższych w chwilach, kiedy ta akceptacja jest najbardziej potrzebna. Pokazuje to również jeden z bohaterów tej książki, Cooper. Coming out to moment, kiedy to wsparcie jest najbardziej potrzebne, bo jeżeli niektórzy myślą, że to dla członków rodziny sytuacja ta jest najtrudniejsza, a nie dla osoby, która tego coming outu dokonuje to są oni w ogromnym błędzie.
Nie tylko Harry i Craig są bohaterami tej powieści. Mamy tutaj Neila i Petera, którzy są w solidnym związku, Ryan i Avery to chłopcy, którzy niedawno się poznali i dopiero co okrywają stojące przed nimi możliwości. Kolejnym bohaterem jest również Cooper, którego sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana niż pozostałych bohaterów, a sama historia przygnębiająca, chociaż zakończenie daje nadzieję na to, że nie wszystko musi mieć smutny, rozdzierający koniec. Każda z tych historii jest inna, w innym klimacie, każda z nich nastraja w zupełnie inny sposób i przekazuje inne wartości. David Levithan operuje zachwycającym językiem, gdybym miała przytoczyć wam chociaż część cytatów, które zwróciły moją uwagę i które uważam za godne zainteresowania nie byłabym w stanie tego zrobić, bo musiałabym w zasadzie cytować co drugie zdanie znajdujące się w tej książce, a to mijałoby się z celem. Każdy fragment tej książki jest oszałamiający, a gdy złoży się je w całość otrzymujemy fantastyczną, niezwykle wartościową książkę jaką jest właśnie ta powieść.
Ta książka ma zaledwie 208 stron, więc mam nadzieję, że nikt nie uzna jej za stratę czasu i przynajmniej przemyśli jej przeczytanie. To niezwykle wartościowa powieść, która we mnie osobiście wywołała masę emocji. Gdy ją czytałam nie byłam w pokoju sama, jednak gdybym była to z pewnością nie miałabym oporów do zalewania się łzami w konkretnych momentach. „Two Boys Kissing” to powieść, która zasługuje na polecenie oraz - w moim przypadku - na natychmiastowe dodanie do ulubionych.
Ocena: 9,5/10
Dziękuję wszystkim za rewelacyjną frekwencję pod ostatnim postem, na wszystkie komentarze odpowiem na spokojnie jutro, gdy wrócę do domu i będę miała chwilę dla siebie. :) Dodatkowo informuję, że możecie jeszcze tylko jutro zgłaszać się do konkursu, w którym wygrać można książkę Szukając Alaski - wyniki pojawią się w piątek lub sobotę. :)
Dziękuję wszystkim za rewelacyjną frekwencję pod ostatnim postem, na wszystkie komentarze odpowiem na spokojnie jutro, gdy wrócę do domu i będę miała chwilę dla siebie. :) Dodatkowo informuję, że możecie jeszcze tylko jutro zgłaszać się do konkursu, w którym wygrać można książkę Szukając Alaski - wyniki pojawią się w piątek lub sobotę. :)
Muszę po nią sięgnąć! Słyszałam już kilka dobrych recenzji ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam świetne recenzje tej książki na goodreads, ale to już po pobraniu e-booka. :) Przeczytaj koniecznie! Mam nadzieję, że i Ciebie ta książka zachwyci. :)
UsuńRównież uwielbiam taką tematykę, szkoda tylko, że nie ma polskiego wydania.
OdpowiedzUsuńJa również bardzo żałuję. :( Książka wyszła zaledwie w sierpniu, więc nie tracę nadziei, że może jakieś wydawnictwo zainteresuje się tą książką. Szkoda jednak, że takie powieści nie cieszą się takim powodzeniem jak chociażby antyutopie czy obecnie erotyka, miałabym w czym przebierać.
UsuńO, ten tytuł swego czasu chodził za mną na Goodreads. Głupiam, ominęłam go, teraz wiem, że warto do niego wrócić. Idę szukać, dzięki za recenzję ;)
OdpowiedzUsuńBardzi się cieszę, że zachęciłam Cię do tej książki, mam nadzieję, że spodoba Ci się równie mocno jak mi. :)
UsuńCzytałam tę recenzję i podczas tego sama zaczęłam rozmyślać. Homoseksualizm, który w Polsce jest tematem tabu i ludzie po prostu nie akceptują tego, albo jak napisałaś: akceptują, ale pod jakimiś względami.
OdpowiedzUsuńKiedy byłam przez pół roku w Nowym Jorku widziałam na ulicy masę mężczyzn trzymających się za ręce, kobiety, które nie ukrywały swoich uczuć do siebie i nikomu to nie przeszkadzało. Dobra, zdarzały się pojedyncze jednostki, które krzywiły się na ten widok. Ale w Stanach to zjawisko jest powszechne, a zwłaszcza w wielkich miastach. W Polsce na homoseksualistów patrzy się z przymrużeniem oka i tak jak napisałaś, większość się nie wychyla pod naporem środowiska. Jest to przykre, bo żyjemy w kraju wolnym, w którym każdy ma prawo do wyrażania siebie i swoich uczuć, a przez osoby, które nie są tolerancyjne (chociaż słowo "tolerancja" to słowa nie mające już większego znaczenia, bo człowiekiem tolerancyjnym nazywamy wszystkich -,-) nie mogą tego robić. Osobiście szanuje homoseksualistów, mam znajomych, którzy zakochują się w osobach tej samej płci i nie widzę w tym nic dziwnego ani niesmacznego. To normalni ludzi o świetnej osobowości.
Po książkę sięgnę. Nie tylko dlatego, że polecasz, ale wydaje mi się bardzo interesująca. Warto zobaczyć jak autor książki spojrzał na ten temat.
Po pierwsze: dziękuję za cudowny i tak rozbudowany komentarz, czytanie go było czystą przyjemnością. :)
UsuńMiędzy Polską a chociażby takim Nowym Jorkiem jest gigantyczna przepaść i nie wiem, czy ona kiedykolwiek zostanie czymś załatana. Polska to ciemnogrodzie jakich mało, dopóki mentalność ludzka w tym kraju nie ulegnie jakimś zmianom a ludzie nie otworzą się choć trochę bardziej na mniejszości homoseksualne to pary jednopłciowe mogą zapomnieć o małżeństwach czy adopcji - i to mnie dobija najbardziej. Mogłabym się rozpisać jak głupia na temat związków par jednopłciowych, znaleźć kontrargument na każdy argument tych, którzy z ich małżeństwami i adopcją dzieci się nie zgadzają, ale nie o to mi tutaj chodzi. Problem tkwi tutaj nie tylko w ludziach, ale także w kościele.
Fajna recenzja. Mam nadzieję, że wydadzą książkę w polskim języku bo wydaje się, że jest to ciekawa pozycja do przeczytania.
OdpowiedzUsuńNie dość, że ciekawa to jeszcze ogromnie wartościowa - jak najbardziej ktoś powinien zająć się wydaniem tej książki na polskim rynku. :)
UsuńCiekawa jestem czy zostanie wydana w języku polskim. Na razie po nią nie sięgnę, bo mam kilka innych tytułów w planach, ale może kiedyś. Myślę, że może być to ciekawa i warta przeczytania pozycja. Temat jest trudny, bo w Polsce jest on tabu. Co do przydługiego cytatu - jak sama go określiłaś - jest on dobry i naprawdę daje do myślenia.
OdpowiedzUsuńPrzy odrobinie wolnego czasu planuję napisać do kilku wydawnictw, które mają już książki o takiej tematyce na swoim koncie, czy nie byłyby zainteresowane tym tytułem lub czy nie mają go w swoich planach. Wydanie tej książki po polsku byłoby fantastyczne i ja osobiście na 100% nabyłabym egzemplarz papierowy.
UsuńAngielski mnie przeraża. Raczej przez to nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńNo i właśnie w tym problem. :( Domyślałam się, że będzie to spore utrudnienie dla niektórych osób. A jaki język jest Twoją mocną stroną? Niemiecki?
UsuńIntrygująca pozycja :) Bardzo chętnie jej poszukam! :)
OdpowiedzUsuńNa gryzoniu niestety nie ma tej książki, a nie mogę sobie przypomnieć skąd ją zdobyłam. :( Mam nadzieję, że gdzieś ja dorwiesz. :)
UsuńPierwszy raz słyszę o tej pozycji, ale jestem mocno zachęcona.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! :) To książka stosunkowo nowa, więc nic dziwnego, że o niej nie słyszałaś, ale mam nadzieję, że gdy przeczytasz to nabierzesz ochoty na inne książki tego autora. ;)
UsuńNie czytałam jeszcze nic Greena i nie słyszałam również nic o tym autorze, ale z tego, co widzę na LC, w jego dorobku znajdują się książki, które mogą mnie zainteresować. Póki co, dodaję do listy tę zrecenzowaną przez Ciebie książkę. Zainteresowała mnie zarówno tematyka, jak i sposób narracji.
OdpowiedzUsuńGreena osobiście bardzo, bardzo, bardzo mocno polecam, szczególnie "Gwiazd naszych winę" i "Szukając Alaski", ale także "Will Grayson, Will Grayson" napisaną wspólnie z Davidem Levithanem. :) Mam nadzieję, że "Two Boys Kissing" przypadnie Ci do gustu i przy odrobinie czasu wrzucić tu komentarz z Twoimi odczuciami. ;)
UsuńNarracja rzeczywiście wydaje się w pewien sposób magiczna...Ja również nie spotkałam się jescze z taki jej typem. Mam wrażenie, że to dodaje tej książce większego wydźwięku emocjonalnego. Wczuwasz się w sytuację bohaterów, ale też narratorów, którzy widzą ich błędy, a nie mogą w żaden sposób ich ostrzec przed niebezpieczeństwami i krzywdami
OdpowiedzUsuń