Książki Ricka Riordana są jak najwspanialszy na świecie narkotyk. Jedna, słodka dawka jego twórczości zdecydowanie nie wystarczy, a po przeczytaniu jednej powieści chce się więcej i więcej tej zachwycającej... ambrozji. Po przeczytaniu „Złodzieja pioruna” - pomimo tego, że spotykałam na swojej drodze niekiedy oszałamiające wręcz książki - to tak naprawdę myślami wciąż i wciąż powracałam do Obozu Herosów i przygód Percy'ego, nie mogłam się doczekać, aż będę mogła powrócić do jego świata i dowiedzieć się jakie tym razem przeszkody będzie musiał pokonać. A okazało się, że są one bardziej fascynujące niż w pierwszej części.
Dla Percy'ego rok spędzony w siódmej klasie był prawie całkiem spokojny. Prawie, ponieważ w pewnym momencie z pozoru niewinna gra w zbijanego zamienia się w potworną zagrywkę na śmierć i życie... dosłownie! Jakby tego mało, spokój herosa burzy nagłe pojawienie się Annabeth, która informuje Percy'ego o niebezpieczeństwie czyhającym na Obóz Herosów. Sosna Thalia będąca magiczną barierą została otruta i powoli umiera, a jeżeli Percy na czas nie znajdzie lekarstwa wtedy wszyscy znajdą się w wielkim niebezpieczeństwie.
Podczas czytania tej książki ogarniało mnie takie dziwne, aczkolwiek przyjemne ciepło. Czytając „Morze potworów” czułam się tak, jakby ta książka była wszystkim, co w tej chwili się dla mnie liczyło. To bardzo dziwne uczucie, ale jestem pewna, że nie ja jedna je przeżyłam. Na pewno wielu z was znalazło się w takiej sytuacji, kiedy jakąś historię pokochało do tego stopnia, że zatracenie się ponownie w jej magicznym świecie odganiało wszelkie smutki i najbardziej nawet ponure myśli. Czy któraś inna książka doprowadziła mnie aż do tego stanu? Od momentu przeczytania „Złodzieja pioruna” do jego kontynuacji - absolutnie żadna.
Porcja przygód w tej książce jest znacznie większa niż w poprzedniej części. Co najlepsze - nic nie dzieje się przesadnie zbyt szybko, dzięki czemu czytelnik ma możliwość czerpania radości z każdego wydarzenia po kolei, nic mu nie umyka, nic nie jest również przedstawione w dużym skrócie. Na dodatek autor w bardzo fajnym stylu kończy każdy rozdział, zostawiając czytelnika z wielką niewiadomą i ogromną chęcią na to, aby przekonać się, w jaki sposób rozwinie się konkretna sytuacja. Dzięki temu niemożliwe jest wręcz oderwanie się od tej książki, co sprawiło, że czytałam ją dzisiaj przez kilka godzin, bez żadnej przerwy. Choćby siłą chcieli mnie od tej książki oderwać - nie byłoby nawet takiej opcji.
W „Morzu potworów” mamy przyjemność poznania całkiem nowego bohatera, którego Riordan już od pierwszych stron przedstawia jako bliskiego przyjaciela głównej postaci. Tyson to bohater niezwykle sympatyczny, z miejsca budzący ciepłe uczucia, aczkolwiek troszeczkę głupiutki, który jednak od początku nie jest zbytnio tolerowany przez innych znajomych Percy'ego. Rick Riordan w tym momencie bardzo fajnie pokazuje - o ile ktoś oczywiście chce się na taką małą lekcję skusić - jak zachowują się inni ludzie w obecności kogoś, kto w jakiś sposób się wyróżnia i całkiem niesłusznie jest z tego powodu odtrącany. Niektórym osobom ciężko jest spojrzeć na pewnych ludzi inaczej niż poprzez pryzmat ich małych odrębności, które jednak nie powinny skazywać danego człowieka na życie w osamotnieniu i w braku akceptacji.
Czy polecam „Morze potworów”? Absolutnie tak! Jestem pewna, że jeżeli tak dalej pójdzie to cała seria zyska miano mojego ukochanego cyklu i zepchnie na bok wszystkie te, które do tej pory uznawałam za najlepsze. Co jeszcze podobało mi się w tej książce to sam fakt, że autor nie zapomina o wydarzeniach z poprzedniej części i co chwilę do nich powraca - nie lubię, kiedy w kolejnych częściach jakiejś serii wydarzenia toczą się tak, jakby nic wcześniej się nie wydarzyło. „Morze potworów” to zachwycająca książka, która w ogromnym stopniu rozbudziła mój apetyt na ciąg dalszy.
Ocena: 10/10
Wyzwanie: Czytam fantastykę.
Nie czytałam jeszcze serii o przygodach Percy'ego, ale mam nadzieję, że niebawem będę mogłą to zmienić :) WIele pozytywnych opinii o tej serii czytałam ^^
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jak najszybciej będziesz mogła zapoznać się z tą serią, bo jest ona po prostu niesamowita. :) Od dwóch godzin, po przeczytaniu tej części, mam na ustach uśmiech od ucha do ucha, bo jakoś tak naładowała mnie ta powieść baaaardzo duuużą dawką pozytywnej energii. Oby utrzymała się jak najdłużej. :)
UsuńPODPISUJĘ SIĘ POD RECENZJĄ RĘKAMI, NOGAMI I CZYM TAM JESZCZE! :D Riordan jest zdecydowanie jednym z moich ulubieńców, a jego książki pochłaniam w zastraszającym tempie. :D Mogę ci już w tym momencie rzec, że jeśli dotychczasowe dwie części Percy'ego cię zachwyciły, nie rozczarujesz się kolejnymi tomami. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sherry
Widzę równie wielką entuzjastkę jego książek - fantastycznie! :D Przyznam Ci szczerze, że to kolejnych części nie mogę doczekać się najbardziej, bo z tego co wyczytałam w internecie to pojawia się w nich nowa postać, która bardzo, ale to bardzo mnie intryguje. Trochę sobie jednocześnie zaspoilerowałam, ale to nic, jestem pewna, że Riordan i tak mnie zaskoczy. :)
UsuńPowiem szczerze, że nie miałabym ochoty na tę książkę, gdybym zwróciła uwagę tylko na okładkę i fabułę. Twoja recenzja jest natomiast tak entuzjastyczna, żepewnie kiedyś przeczytam :) Bardzo fajny tekst.
OdpowiedzUsuńJa po prostu kocham mitologię, a w dodatku ta książka jest zachwycająca pod wieloma względami, które wymieniłam w recenzji, więc mój entuzjazm w 100% odwierciedla moje emocje i odczucia wobec tej książki. :) Na zdjęciu jest akurat filmowa okładka, ale ta normalna jest dużo lepsza. :)
UsuńZa każdym razem zaskakują mnie aż tak pochwalne recenzje książek Riordana. Owszem, czyta się je przyjemnie, ale jak dla mnie nic ponadto :P
OdpowiedzUsuńA dla mnie czytanie książek Ricka Riordana, a w szczególności serii o PJ jest jak głaskanie małego, puchatego kotka - komiczne porównanie, ale dla mnie to sama przyjemność i to samo szczęście. :D
UsuńWchodzę tutaj niemal codziennie i za każdym razem czytam inną recenzję.
OdpowiedzUsuńNie czytałam książek o Percym, czekam ze wszystkimi tomami do wakacji, gdzie już po maturze będę mogła się nimi delektować. Nie mniej jednak nie mogłam sobie odpuścić żadnego filmu i muszę przyznać, że ekranizacja recenzowanej przez Ciebie części była zdecydowanie lepsza od pierwszej.
Wciągnęłam się w wir literatury po zdanej sesji, a wiadomo jak to jest, gdy zda się najtrudniejszy egzamin i to na ocenę wyższą niż 3 - dostaje się takiego kopa, że to aż niesamowite. :) Ale tak naprawdę to bardzo szybko idzie mi teraz czytanie, chociaż jutro wracam na uczelnię i już nie będzie postów każdego dnia.
UsuńCo do ekranizacji to oglądałam tylko 1 część, oczywiście po przeczytaniu książki i załamałam się tym filmem. Teraz planuję obejrzeć sobie 2 część, bo jestem bardzo ciekawa jak to wszystko przedstawiono na ekranie. Ale ekranizacja pierwszej części to po prostu porażka, niesamowicie dużo zmian i wszystko zostało bardzo spłycone i uproszczone, a już szczególnie relacja pomiędzy Percym a Annabeth.
No mnie ta recenzja tak zaciekawiła, że szok. Same plusy więc musi w tym coś być, a ja od "x" lat na pierwszym miejscu mam Pottera :D
OdpowiedzUsuńJa również i chyba zostanę Potterhead forever, ale zobaczymy jak to będzie, gdy już przeczytam wszystkie książki z tej serii - zostały mi jeszcze 3 tomy i uważam, że to zdecydowanie zbyt mało. :D
UsuńO proszę! Potterka :)
UsuńJa czytałam jeszcze Gobelina Henrego H. Neffa. Jego treść przypominała mi Pottera i bardzo mi się podobało, tak więc jego działa stawiam na drugim miejscu :) jak nie czytałaś to polecam. Muszę dorwać te książki i je zrecenzować bo moim zdaniem są tego warte :)
No ba, Potterka od dzieciństwa. :)
UsuńDzięki za podrzucenie tytułu, jeszcze o nim nie słyszałam, ale na pewno się za nim rozejrzę. :)
Czytalam pierwsza czesc, wiec jestem pewna, ze kolejne mi sie spodobaja :)
OdpowiedzUsuńSkoro pierwsza część Ci się spodobała, to dalej powinno być tylko lepiej. :)
UsuńPeeercy *.* Patrząc dzisiaj na niebieską galaretkę w kuchni, nie mogłam przestać się śmiać xD Pierwsza seria to jeszcze nic. Czekam, aż dotrzesz do "Olimpijskich Herosów" <333 Ja sama wciąż odwlekam w czasie przeczytanie "Domu Hadesa", bo nie wiem, co ze sobą zrobię, kiedy trzeba będzie czekać na piąty tom...
OdpowiedzUsuńJeszcze do tego dojdzie, że i ja będę jadła tylko niebieskie rzeczy. :D A niebieską galaretkę wprost uwielbiam! Mam już "Zagubionego herosa" na półce, zdobytego zaraz po premierze, ale nie ma opcji, żebym przeczytała tę książkę przed zakończeniem serii o Percym. Wszystko ma swoją kolej. :) Strasznie współczuję tym, którzy na bieżąco czekają na książki Riordana, bo wiem, jakie to bywa okropne.
UsuńW Percym zakochałam się podczas tegorocznych wakacji i do tej pory udało mi się przeczytać 3 tomy tej niesamowitej serii. Jest wciągająca, miejscami naprawdę zabawna i... zawiera wątki mitologiczne, a to już samo w sobie jest dla mnie wyznacznikiem dobrej książki. W 100% zgadzam się z twoją recenzją :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, bardzo podoba mi się humor w tej książce, a w szczególności narracja z punktu widzenia głównego bohatera, bo niektóre komentarze Percy'ego są niesamowicie zabawne, dzięki czemu uwielbiam tę postać jeszcze bardziej. :)
Usuńprzeczytałam całą serię o Percym i bardzo mi się podobała:)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać aż zdobędę kolejne tomy - na pewno są zachwycające. :)
UsuńMam przyjemność oznajmić, że zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Blog Award. Więcej informacji tutaj: http://rubinrottruski.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za nominację, ale niestety nie biorę już udziału a LBA. :)
UsuńJa czytałam tylko pierwszą część, jakoś nie ciągnie mnie do kolejnych. Książka owszem fajna ale mnie nie zachwyciła ;)
OdpowiedzUsuńTo jesteś pierwszą osobą, od której słyszę, że ta książka nie powaliła jej na kolana. :D
UsuńJakie piękne zdjęcie! *U* Mi tak nie wychodzą, pomimo iż się staram. Cóż, nie mam talentu do fotografii.
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo ładna. Ja czytałam tylko pierwszą część, lecz po następną sięgnę z miłą chęcią :)
Pozdrawiam
weronine-library.blogspot.com
E tam piękne, zwykłe takie. :D Ale i tak bardzo dziękuję. <3
Usuń