Można by pomyśleć, że motyw aniołów został już dawno temu wyczerpany, a co najważniejsze - wypadł z mody. No bo spójrzmy prawdzie w oczy, ileż można czytać o tym samym, pomimo tego, że każdy autor czy autorka inaczej podchodzi do danego tematu? Pomimo tego, że uwielbiam J.R. Ward za „Bractwo Czarnego Sztyletu” to miałam małe obawy przed tą książką, chociaż byłam nastawiona do niej jak najbardziej entuzjastycznie. Jak się jednak później okazało - wszystkie te obawy uciekły w niebyt, ponieważ gdy tylko zaczęłam czytać tę książkę wiedziałam, że w moje ręce trafiła pierwszej klasy powieść.
Głównym bohaterem nowego cyklu autorki „Bractwa Czarnego Sztyletu” jest Jim Heron, z powodu zwykły, niczym niewyróżniający się mężczyzna, który zostaje zwerbowany do grona upadłych aniołów, jak się okazuje - nie bez powodu. Jego zadaniem staje się uratowanie duszy pewnego człowieka - Vina DiPietro, który jest bogatym biznesmenem z piękną, atrakcyjną kobietą u boku, która okazuje się być kimś znacznie więcej niż tylko jego kochanką.
Nie jest to książka tak porywająca jak którakolwiek z części „Bractwa Czarnego Sztyletu”, jednak nie jestem też pewna, czy jakakolwiek seria będzie w stanie tym książkom dorównać - nawet, jeżeli miałaby wyjść spod pióra tej samej autorki. Nie mogę więc napisać, że jest to książka równie dobra co wampirza seria J.R. Ward, aczkolwiek z przyjemnością stwierdzam, że autorka pokazała, iż nie tylko w tematyce krwiopijców czuje się doskonale i wciąż potrafi stworzyć ciekawą, wciągającą historię, od której nie sposób się oderwać.
Jim Heron to wręcz genialny główny bohater - z jednej strony jest to nieco typowy badass, ale nie tylko, ponieważ troszczy się o innych i jak na niezwykle twardego faceta pokazuje, że ma prawdziwie miękkie serce. Nie jest to postać, która która myśli tylko o zabieraniu kolejnych kobiet do swojego łóżka i choć zadanie, które musi wykonać zdecydowanie nie należy do najłatwiejszych to właśnie jego moralność stanie się dużym ułatwieniem, aby zrobić to, co zostało mu przypisane. Pomimo tego, że to właśnie Jim jest głównym bohaterem tej powieści to podczas jej czytania zauważyłam, że znacznie więcej miejsca autorka poświęca Vinowi i jego historii. Nie da się nie zauważyć, że to ta postać jest wysuwana na główny plan i choć zupełnie mi to nie przeszkadzało, bo naprawdę polubiłam tego faceta to jednak mam nadzieję, że w kolejnej części to Herona będę mogła poznać znacznie bliżej.
Miłośnicy wątku miłosnego zdecydowanie nie będą zawiedzeni - autorka podarowała czytelnikom gorący, elektryzujący romans, który nie ocieka banalnością. Wątki romantyczne są mi z reguły obojętne, w dużej mierze także wpędzają mnie w irytację, jednak te w wykonaniu J.R. Ward niezmiennie prezentują się w bardzo atrakcyjnej formie. Osoby, które miały już do czynienia z twórczością tej autorki naturalnie mogą spodziewać się sporej dawki ciętego, wulgarnego języka oraz świetnie napisanych scen erotycznych, które są jednak przedstawione w fantastycznym stylu i idealnie wpasowują się w całą historię. Jestem pewna, że gdy sięgnę po kolejną część tej serii to będę w stanie stwierdzić, iż pokochałam ją równie mocno co „Bractwo...”. Na pewno z zupełnie innych powodów, jednak już teraz jestem przekonana, że wkrótce będę potrafiła pisać o tym cyklu z jeszcze większym zachwytem.
Ocena: 8/10
Wyzwanie: Czytam fantastykę.
Mnie wątki romansowe zazwyczaj przeszkadzają, psują odbiór fajnej historii. Ale, no właśnie, zawsze może być jakieś ale - jeśli odpowiednio dobrze do ów tematu podejść, może stanowić dobre uzupełnienie opowieści ;-)
OdpowiedzUsuńJa to w ogóle przez pewien czas taka anty byłam, jeżeli chodziło o romanse. Teraz trochę mi to przeszło, co z resztą widać po czytanych przeze mnie książkach - trochę więcej tych romansów do mnie ostatnio wskoczyło. :)
UsuńOj, marzy mi się ta książka! Uwielbiam upadlaków i badassów, czyli już dwa powody, żeby sięgnąś po książkę Ward. Czytałam pierwszy tom Bractwa Czarnego sztyletu i gdyby nie ilość tomów tej serii, to pewnie czytałabym dalej... Chyba muszę się wziąć za Upadłe anioły ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie ilość tomów Bractwa to jedynie plus, bo najchętniej wiecznie czytałabym te książki i nigdy się z nimi nie rozstawała. :) A tak naprawdę im dalej tym lepiej, po kilkuletniej przerwie sięgnęłam po 2 i 3 tom tej serii i po prostu zwariowałam na jej punkcie. Co do "Upadłych aniołów" to zapowiadają się rewelacyjnie. :)
UsuńTeż uwielbiam jej wampirzą serię, nic jej nie dorówna, ale Upadłych aniołów jestem niezmiernie ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńZ tych wszystkich wampirzych książek, które przeczytałam to Bractwo jest zdecydowanie najlepsze, najcudowniejsze, po prostu bezkonkurencyjne. :) A "Upadłe anioły" może mają troszeczkę słabszy poziom, chociaż nie za bardzo lubię oceniać tak po 1 tomie, to jednak są zdecydowanie warte przeczytania.
UsuńWłaśnie jestem w trakcie czytania i prawdę mówiąc - nie narzekam! Bohaterowie są naprawdę świetni. Widać, że autorka dobrze zadbała o każdy szczegół. :) Mam nadzieję, że końcowe wrażenia będą podobne do twoich! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sherry
To w takim razie życzę miłej lektury, mam nadzieję, że im dalej tym bardziej będzie Ci się podobać. :)
UsuńNie jestem pewna czy do końca wpada w moje gusta, ale "Bractwa Czarnego Sztyletu" jeszcze nie czytałam, więc pierwsze zrobię rozeznanie w tej serii :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie przeczytaj sobie "Bractwo...", jest genialne! "Upadłe anioły" również polecam. :)
UsuńKsiążka jak najbardziej dla mnie! :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie, w takim razie mam nadzieję, że szybko wpadnie Ci ta książka w ręce. :)
UsuńZ ogrooomną chęcią przeczytam. Ja jestem jednak z tych co uwielbiają romans połączony z fantastyką także sądzę, iż to idealna pozycja dla mnie ^^
OdpowiedzUsuńW takim razie jest to wręcz idealna książka dla Ciebie, tak samo z resztą jak inna seria tej autorki - "Bractwo Czarnego Sztyletu", którą jeszcze bardziej polecam. :)
UsuńUwielbiam bractwo i zawsze będzie dla mnie numerem jeden jeśli chodzi o wampirze książki, także jestem bardzo ciekawa nowej serii autorki. Mam również nadzieję, że wydawnictwo nie zapomni dokończyć bractwa bo niewiele im zostało, a strasznie się z tym ociągają.
OdpowiedzUsuńDla mnie również będzie jest numerem 1 i przypuszczam, że to się nigdy nie zmieni. Trzymam również bardzo mocno kciuki za dokończenie "Bractwa...", póki co mam tylko 5 części na półce, ale chciałabym skompletować całą serię.
UsuńNie miałam styczności z autorką, ale zapowiada się nieźle, póki co muszę uporać się ze swoim stosem, ale tytuł będę miała na uwadze w przyszłości, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś się skusisz. :)
UsuńPrzyznaję, że ja również mam obawy przed lekturą tej powieści. Nie chcę sobie popsuć świetnego zdania o autorce, która utrwaliła się w mojej głowie po przeczytaniu "Bractwa Czarnego Sztyletu". Na szczęście Twoja recenzja częściowo rozwiała moją niechęć :P Być może już wkrótce pokuszę się o lekturę tej książki :)
OdpowiedzUsuń