Długo zastanawiałam się nad przeczytaniem tych nowelek, głównie z tego względu, że nie przepadam za dodatkami do książek (nie uważam, żeby były one niezbędne do przeczytania), po drugie jednak nie byłam pewna, czy przeczytanie tej książki przed znajomością „Jedynej”, której jeszcze nie miałam okazji przeczytać, jest dobrym pomysłem i pomimo tego, że zakończenie tej serii jest dosyć oczywiste, to nie chciałam zostać zasypana spoilerami. Skusiłam się jednak na przeczytanie tej książki i, cóż, muszę przyznać, że mam dosyć mieszaną opinię na jej temat.
„Książę i Gwardzista” to zbiór dwóch krótkich opowiadań przedstawionych z punktu widzenia Maxona i Aspena, a także kilku innych drobnych dodatków, jak chociażby pytania zadane autorce, na które odpowiada, pełna lista kandydatek, które biorą lub brały udział w Eliminacjach, lista klas oraz oficjalna playlista „Rywalek” i „Elity”. Dzięki tym dodatkom Kiera Cass otwiera przed nami świat, jakiego nie dane nam było poznać jedynie poprzez dwie pierwsze części jej serii.
Naprawdę fajnie było poznać pewne wydarzenia z punktu widzenia Aspena i Maxona, bo chociaż poznajemy zaledwie ułamek całej historii i ich myśli, to jednak dowiedzenie się tego, co siedzi w głowach tak różnych od siebie bohaterów jest zdecydowanie czymś ciekawym. Te dwie tak krótkie nowelki są w stanie wiele zmienić w postrzeganiu tych dwóch bohaterów przez czytelnika - i tak też zrobiły. O ile to w ogóle możliwe - jeszcze bardziej zachwyciłam się oddaniem Aspena, jego trwałością i wiernością w uczuciach do Ameriki (która kompletnie na nie nie zasługuje, ale moją opinię w tej kwestii pewnie znacie), natomiast Maxon po raz kolejny zniechęcił mnie do siebie miałkością swojego charakteru i wizerunkiem rozkapryszonego chłopca, który utrzymywał się przez cały czas, gdy czytałam opowiadanie z jego punktu widzenia.
Czy uważam tę książkę za coś, co jest absolutnie niezbędne do przeczytania? Raczej nie, jeżeli ktoś jest niezwykle zagorzałym fanem tych książek to z pewnością i bez mojego polecenia sięgnie po te nowelki, niemniej jednak uważam, że doskonale można obejść się bez tej książki. Ze wszystkich dodatków, które są tutaj zawarte, chyba tylko lista klas wydała mi się interesująca, cała reszta kompletnie nic dla mnie nie wniosła. Odpowiedzi na pytania zadane autorce są czasami zbyt ogólnikowe, nie rozumiem, dlaczego Kiera Cass nie mogła podać jasnej, konkretnej odpowiedzi, co lekko mnie irytowało. Playlisty niestety też nie wpadły w moje gusta, bo najzwyczajniej w świecie muzyka przestawiona przez autorkę nie jest w moim typie (poza piosenką Foo Fighters), zdecydowanie bardziej wolę samodzielnie dobierać sobie soundtrack do czytanej lektury. Nieco bardziej skomplikowane uczucia mam wobec drzew genealogicznych Aspena, Ameriki i Maxona, ponieważ drzewa jako drzewa kompletnie mnie nie zainteresowały, ale dołączone do nich opisy już tak.
Mam naprawdę mieszane uczucia wobec tej książki. Czytało się ją bardzo szybko (duży druk, mała objętość książki i przede wszystkim autorka przedstawiła przecież wydarzenia, które już poznałam z poprzednich książek), ale czy w jakiś szczególny sposób poszerzyła ona moją wiedzę dotyczącą świata opisanego w książkach Kiery Cass? Niekoniecznie. Nie uznaję przeczytania tej książki za zmarnowany czas, absolutnie nie, przecież nie męczyłam się z jej czytaniem, ale jednak równie dobrze mogłabym obejść się bez jej znajomości.
Ocena: 7/10
„Książę i Gwardzista” to zbiór dwóch krótkich opowiadań przedstawionych z punktu widzenia Maxona i Aspena, a także kilku innych drobnych dodatków, jak chociażby pytania zadane autorce, na które odpowiada, pełna lista kandydatek, które biorą lub brały udział w Eliminacjach, lista klas oraz oficjalna playlista „Rywalek” i „Elity”. Dzięki tym dodatkom Kiera Cass otwiera przed nami świat, jakiego nie dane nam było poznać jedynie poprzez dwie pierwsze części jej serii.
Naprawdę fajnie było poznać pewne wydarzenia z punktu widzenia Aspena i Maxona, bo chociaż poznajemy zaledwie ułamek całej historii i ich myśli, to jednak dowiedzenie się tego, co siedzi w głowach tak różnych od siebie bohaterów jest zdecydowanie czymś ciekawym. Te dwie tak krótkie nowelki są w stanie wiele zmienić w postrzeganiu tych dwóch bohaterów przez czytelnika - i tak też zrobiły. O ile to w ogóle możliwe - jeszcze bardziej zachwyciłam się oddaniem Aspena, jego trwałością i wiernością w uczuciach do Ameriki (która kompletnie na nie nie zasługuje, ale moją opinię w tej kwestii pewnie znacie), natomiast Maxon po raz kolejny zniechęcił mnie do siebie miałkością swojego charakteru i wizerunkiem rozkapryszonego chłopca, który utrzymywał się przez cały czas, gdy czytałam opowiadanie z jego punktu widzenia.
Czy uważam tę książkę za coś, co jest absolutnie niezbędne do przeczytania? Raczej nie, jeżeli ktoś jest niezwykle zagorzałym fanem tych książek to z pewnością i bez mojego polecenia sięgnie po te nowelki, niemniej jednak uważam, że doskonale można obejść się bez tej książki. Ze wszystkich dodatków, które są tutaj zawarte, chyba tylko lista klas wydała mi się interesująca, cała reszta kompletnie nic dla mnie nie wniosła. Odpowiedzi na pytania zadane autorce są czasami zbyt ogólnikowe, nie rozumiem, dlaczego Kiera Cass nie mogła podać jasnej, konkretnej odpowiedzi, co lekko mnie irytowało. Playlisty niestety też nie wpadły w moje gusta, bo najzwyczajniej w świecie muzyka przestawiona przez autorkę nie jest w moim typie (poza piosenką Foo Fighters), zdecydowanie bardziej wolę samodzielnie dobierać sobie soundtrack do czytanej lektury. Nieco bardziej skomplikowane uczucia mam wobec drzew genealogicznych Aspena, Ameriki i Maxona, ponieważ drzewa jako drzewa kompletnie mnie nie zainteresowały, ale dołączone do nich opisy już tak.
Mam naprawdę mieszane uczucia wobec tej książki. Czytało się ją bardzo szybko (duży druk, mała objętość książki i przede wszystkim autorka przedstawiła przecież wydarzenia, które już poznałam z poprzednich książek), ale czy w jakiś szczególny sposób poszerzyła ona moją wiedzę dotyczącą świata opisanego w książkach Kiery Cass? Niekoniecznie. Nie uznaję przeczytania tej książki za zmarnowany czas, absolutnie nie, przecież nie męczyłam się z jej czytaniem, ale jednak równie dobrze mogłabym obejść się bez jej znajomości.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy opublikowany komentarz, opinia czytelników mojego bloga naprawdę wiele dla mnie znaczy i gorąco motywuje do dalszego pisania.