„Ostrze zdrajcy” to
książka, którą chciałam przeczytać od bardzo długiego czasu,
bo już na wiele miesięcy przed jej premierą spotykałam ją na
Goodreads, gdzie – jak zauważyłam – zbierała i zbiera do tej
pory bardzo pozytywne opinie. Dodatkowe porównanie tej powieści do „Trzech Muszkieterów”
wprowadziło mnie w fantastyczny nastrój na historię pełną
awantur, spektakularnych walk i spisków. Czy było na co czekać?
Po śmierci króla
Wielkie Płaszcze zostały rozwiązane, jednak Falcio val Mond wraz z
Kestem i Brastim wciąż próbują wspólnymi siłami wiązać koniec
z końcem. Po nieudanej i dosyć krótkotrwałej pracy jako straż
przyboczna pewnego szlachcica bohaterowie zostają nagle i całkowicie
niespodziewanie wrzuceni w sam środek koronacyjnego spisku, który
może sprawić, że zadanie powierzone im niegdyś przez króla, tak bardzo ważne nie tylko dla nich, ale również dla ich dawnego przyjaciela, może
nigdy nie zostać wypełnione.
Autor już na samym
początku rzucił mnie w sam środek akcji i pomimo moich
początkowych obaw nie miałam najmniejszego problemu z tym, aby
rozeznać się w wydarzeniach. Co do zasady w takich sytuacjach
potrzebuję chwili czasu, aby zrozumieć, w jakiej sytuacji się
znalazłam i co właściwie ma właśnie miejsce, w przypadku „Ostrza
zdrajcy” na szczęście nic takiego mnie nie spotkało. Co więcej
– akcja tej powieści toczy się w naprawdę wartkim tempie w
zasadzie do samego jej końca, nie tylko początek „Ostrza zdrajcy”
jest ekscytujący, cała reszta również. Bohaterowie na dobrą
sprawę non stop trwają w ruchu, nieustanne pościgi, zasadzki,
walki, zwroty akcji to coś, na co zdecydowanie powinniście być
gotowi, jeżeli zdecydujecie się na przeczytanie tej książki.
Kwestia samych walk jest
również czymś, czym nie sposób się nie zachwycić, bowiem
podczas czytania tych konkretnych momentów miałam wręcz wrażenie,
jakbym ja sama brała w nich udział. I nie były one wcale tak
skomplikowane, jak czytałam o tym w niektórych recenzjach, sceny te
były niesamowicie dynamiczne i ekscytujące – podczas ich lektury
serce niemalże wyskakiwało mi z piersi w obawie przed losem, który
może spotkać tak szybko pokochanych przeze mnie bohaterów.
Bo to właśnie ta
cudowna trójka głównych postaci jest dla mnie największym atutem
tej powieści – Falcio ze swoim honorowym kodeksem, wytrwałością
w podążaniu za ideałami wpojonymi mu przez martwego króla, z
niemożliwością przejścia obojętnie obok niesprawiedliwości, gdy
spotyka ją na swojej drodze, Kest ze swoim brakiem poczucia humoru
oraz Basti – przystojniacha jakich mało, niesamowity lowelas, co wprowadza go w porządne kłopoty. Razem tworzą naprawdę niezwykłe
trio, tak pełne pasji i wytrwałości, że naprawdę nie sposób
jest nie zapałać wobec nich głębszym uczuciem.
Mimo wszystko „Ostrze
zdrajcy” nie jest powieścią idealną – nie mogę zaprzeczyć
temu, że jest ono trochę naiwne i wyidealizowane. Bohaterowie cudem
uchodzą cało z największych opresji czy nawet bez większych
problemów radzą sobie z najgorszymi oprychami. Z całą pewnością
jeszcze lepiej czytałoby mi się tę książkę, gdybym czuła tę
niepewność związaną z losem bohaterów, której niestety bardzo
szybko się pozbyłam. Mam jednak nadzieję, że jest to tylko
pewnego rodzaju cisza przed burzą, a kolejne tomy tej tetralogii
będą dla mnie znacznie mniej oczywiste. Jeżeli więc poszukujecie
książki z dużą ilością akcji, świetnym humorem i cudownie
wykreowanymi bohaterami, wówczas jak najbardziej zachęcam Was do
sięgnięcia po „Ostrze zdrajcy”.
Zainteresowanych zapraszam na spot promujący książkę, pierwszy, drugi oraz trzeci fragment słuchowiska, a także na stronę, na której znajdziecie więcej informacji o tej powieści.
Zainteresowanych zapraszam na spot promujący książkę, pierwszy, drugi oraz trzeci fragment słuchowiska, a także na stronę, na której znajdziecie więcej informacji o tej powieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy opublikowany komentarz, opinia czytelników mojego bloga naprawdę wiele dla mnie znaczy i gorąco motywuje do dalszego pisania.