25 sierpnia 2017

Ostrze zdrajcy, Sebastien de Castell


„Ostrze zdrajcy” to książka, którą chciałam przeczytać od bardzo długiego czasu, bo już na wiele miesięcy przed jej premierą spotykałam ją na Goodreads, gdzie – jak zauważyłam – zbierała i zbiera do tej pory bardzo pozytywne opinie. Dodatkowe porównanie tej powieści do „Trzech Muszkieterów” wprowadziło mnie w fantastyczny nastrój na historię pełną awantur, spektakularnych walk i spisków. Czy było na co czekać?  

Po śmierci króla Wielkie Płaszcze zostały rozwiązane, jednak Falcio val Mond wraz z Kestem i Brastim wciąż próbują wspólnymi siłami wiązać koniec z końcem. Po nieudanej i dosyć krótkotrwałej pracy jako straż przyboczna pewnego szlachcica bohaterowie zostają nagle i całkowicie niespodziewanie wrzuceni w sam środek koronacyjnego spisku, który może sprawić, że zadanie powierzone im niegdyś przez króla, tak bardzo ważne nie tylko dla nich, ale również dla ich dawnego przyjaciela, może nigdy nie zostać wypełnione.  

Autor już na samym początku rzucił mnie w sam środek akcji i pomimo moich początkowych obaw nie miałam najmniejszego problemu z tym, aby rozeznać się w wydarzeniach. Co do zasady w takich sytuacjach potrzebuję chwili czasu, aby zrozumieć, w jakiej sytuacji się znalazłam i co właściwie ma właśnie miejsce, w przypadku „Ostrza zdrajcy” na szczęście nic takiego mnie nie spotkało. Co więcej – akcja tej powieści toczy się w naprawdę wartkim tempie w zasadzie do samego jej końca, nie tylko początek „Ostrza zdrajcy” jest ekscytujący, cała reszta również. Bohaterowie na dobrą sprawę non stop trwają w ruchu, nieustanne pościgi, zasadzki, walki, zwroty akcji to coś, na co zdecydowanie powinniście być gotowi, jeżeli zdecydujecie się na przeczytanie tej książki.

Kwestia samych walk jest również czymś, czym nie sposób się nie zachwycić, bowiem podczas czytania tych konkretnych momentów miałam wręcz wrażenie, jakbym ja sama brała w nich udział. I nie były one wcale tak skomplikowane, jak czytałam o tym w niektórych recenzjach, sceny te były niesamowicie dynamiczne i ekscytujące – podczas ich lektury serce niemalże wyskakiwało mi z piersi w obawie przed losem, który może spotkać tak szybko pokochanych przeze mnie bohaterów.

Bo to właśnie ta cudowna trójka głównych postaci jest dla mnie największym atutem tej powieści – Falcio ze swoim honorowym kodeksem, wytrwałością w podążaniu za ideałami wpojonymi mu przez martwego króla, z niemożliwością przejścia obojętnie obok niesprawiedliwości, gdy spotyka ją na swojej drodze, Kest ze swoim brakiem poczucia humoru oraz Basti – przystojniacha jakich mało, niesamowity lowelas, co wprowadza go w porządne kłopoty. Razem tworzą naprawdę niezwykłe trio, tak pełne pasji i wytrwałości, że naprawdę nie sposób jest nie zapałać wobec nich głębszym uczuciem.  

Mimo wszystko „Ostrze zdrajcy” nie jest powieścią idealną – nie mogę zaprzeczyć temu, że jest ono trochę naiwne i wyidealizowane. Bohaterowie cudem uchodzą cało z największych opresji czy nawet bez większych problemów radzą sobie z najgorszymi oprychami. Z całą pewnością jeszcze lepiej czytałoby mi się tę książkę, gdybym czuła tę niepewność związaną z losem bohaterów, której niestety bardzo szybko się pozbyłam. Mam jednak nadzieję, że jest to tylko pewnego rodzaju cisza przed burzą, a kolejne tomy tej tetralogii będą dla mnie znacznie mniej oczywiste. Jeżeli więc poszukujecie książki z dużą ilością akcji, świetnym humorem i cudownie wykreowanymi bohaterami, wówczas jak najbardziej zachęcam Was do sięgnięcia po „Ostrze zdrajcy”.

Zainteresowanych zapraszam na spot promujący książkę, pierwszy, drugi oraz trzeci fragment słuchowiska, a także na stronę, na której znajdziecie więcej informacji o tej powieści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy opublikowany komentarz, opinia czytelników mojego bloga naprawdę wiele dla mnie znaczy i gorąco motywuje do dalszego pisania.

Copyright © 2016 Złodziejka Książek , Blogger