Nevermore. Cienie, Kelly Creagh
Wydawnictwo Jaguar
Liczba stron: 460
Sny potrafią być zdradliwe. Niekiedy mamią w nieskończoność tym, co mają do zaoferowania i pozostawiają złudne wrażenie tęsknoty za tym, co nam pokazują. Czasami jednak okazują się być znacznie potworniejsze niż rzeczywistość, kiedy to zaczynamy dziękować, że wydarzenia w nich zawarte okazywały się być zwykłymi złudzeniami. Jestem jednak pewna, że są osoby, które miały tak realne sny, że w pewnym momencie zadawały sobie pytania „Co, jeśli to była prawda?” lub „Co, jeśli to naprawdę się wydarzyło?”. Ja sama tylko raz miałam sen, po którym obudziłam się zdezorientowana i miałam wrażenie, że bariera między tym, co rzeczywiste, a tym, co wymyślone zatarła się. Sny potrafią ogłupić i robią to z zadziwiającą precyzją.
Varen utknął w świecie, w którym najstraszniejsze ze snów mogą okazać się rzeczywistością, w którym tak naprawdę nie wiadomo, co jest prawdą, a co kłamstwem. Choć Isobel wie, w jaki sposób może się dostać do miejsca, w którym się znalazł, pomiędzy światem żywych a umarłych, nie jest to wcale łatwe do wykonania. Nie, kiedy rodzice uważnie obserwują jej zachowanie. Mimo wszystko dziewczyna rusza do Baltimore w poszukiwaniu Reynoldsa, który jest kluczem do dostania się do przerażającego świata i odnalezienia Varena. Jednak czy sprowadzenie go całego i zdrowego będzie takie łatwe? Jednak przede wszystkim – czy jest to w ogóle możliwe?
Choćbym chciała, nie potrafię określić, który tom tak naprawdę jest ciekawszy. Nie ulega jednak wątpliwości to, że „Nevermore. Cienie” to fantastyczna kontynuacja pierwszej części, posiadająca wszystko, czego bym oczekiwała – a nawet jeszcze więcej! Moją uwagę w szczególności przykuło zakończenie, którego się nie spodziewałam, byłam nastawiona na zupełnie coś innego, jednak zostałam bardzo mile zaskoczona. Trzeciego tomu jak na złość nie widać, a ja koniecznie muszę wiedzieć, co się wydarzyło później!
Przyjemnie było być świadkiem tego, jak zmienia się charakter głównej bohaterki – Isobel. Już w recenzji pierwszego tomu napisałam, że polubiłam ją za jej twardy charakter i indywidualizm, który autorka pokazywała w swojej powieści nie jeden raz. Tym razem Isobel znacznie bardziej wydoroślała i choć utrata Varena niemal ją zrujnowała, nie poddawała się i chciała za wszelką cenę walczyć o to, żeby dostać się do Baltimore i odnaleźć chłopaka. Byłam wręcz pewna, że Isobel zastosowałaby wszelkie konieczne środki, aby tylko dopiąć swego i odnaleźć tego, któremu obiecała, że wróci. Cieszę się, że autorka nie zrobiła z niej postaci, która – z pozoru całkowicie zwyczajna i normalna – nagle odkrywa w sobie magiczne moce i za zadanie ma uratować świat. Isobel jest przeciwieństwem takiego typu postaci i zaprzeczyć nie można, że Kelly Creagh doskonale wiedziała co robi, konstruując taki charakter.
Mogłoby się wydawać, że brak Varena spowoduje, że książka ta nie będzie tak ciekawa jak poprzednia część. Nic bardziej mylnego – ten tom jest równie ciekawy i wciągający, pod pewnymi względami – jak na przykład zakończenie i finałowa akcja – wydaje się być nawet lepszy, jakby autorka znacznie bardziej się postarała przy jego tworzeniu i uczyła się na błędach. Brak Varena w żaden sposób tej książce nie zaszkodził, a wręcz przeciwnie – dał szansę Isobel i jej przyjaciółce, Gwen, na przejęcie sterów i wykazanie się tym, co potrafią. A uwierzcie, obie tworzą znakomity duet! Sama Gwen jest przesympatyczną bohaterką, której wypowiedzi nie raz mnie rozbawiły.
Akcja toczy się wartko i w żadnym momencie nie odczuwałam znudzenia, ani nie miałam ochoty odłożyć tej książki na półkę. Tak naprawdę było całkowicie odwrotnie – z przyjemnością rzuciłabym wszystko, żeby tylko nie odrywać się od lektury i móc przeczytać ją całą za jednym zamachem. Autorka umiejętnie dawkuje akcję, kolejne wydarzenia pojawiają się w takich odstępach, że potęgują ochotę na jeszcze więcej i przede wszystkim - nie męczą.
Tym razem znacznie mniej w oczy rzucała mi się koszmarna wręcz postać ojca głównej bohaterki, choć i tak niektóre jego zachowania wpędzały mnie w konsternację. Bo naprawdę nie potrafię sobie wyobrazić, żeby któreś z moich rodziców regularnie sprawdzało mój telefon w celu skontrolowania sms-ów lub zażądało, żebym go dała, aby przeczytać wiadomość. W większości sytuacji jednak czułam do niego sympatię, co jest dużym sukcesem w porównaniu z moimi emocjami wobec tego bohatera w poprzedniej części Nevermore.
Nie pozostaje mi więc nic innego, jak tylko zachęcić was do zapoznania się z tą serią, która jest naprawdę warta poznania. Ja – po tak zaskakującym zakończeniu, jakie zaserwowała mi autorka – nie myślę teraz o niczym innym, jak tylko o tym, żeby kolejna część trafiła w moje ręce jak najszybciej. Nie sądziłam, że powieść ta może mnie zaskoczyć aż w takim stopniu, co jest naprawdę miłym doznaniem. Polecam tę lekturę każdemu miłośnikowi lekkiej fantastyki.
Moja ocena: 9/10
Wyzwania: Czytam Fantastykę oraz Z półki 2013.
Ta seria coraz bardziej mnie ciekawi. Ostatnio chętnie czytam fantastykę, a motyw snu również wydaje mi się bardzo interesujący :)
OdpowiedzUsuńOsobiście nie pamiętam snów, ale często mam wrażenie, że coś już się wydarzyło. Tak, sny mnie ogłupiają ^^
W tej części motyw snu jest naprawdę istotny, w poprzedniej już nie tak bardzo. Ale naprawdę fajnie "wmontowany" w książkę. :)
UsuńMuszę sięgnąć po pierwszy tom, bo to już kolejna pozytywna recenzja tej serii, z którą się spotykam. Przeczytam na pewno!
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie, naprawdę warto do tych książek zajrzeć. :) Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz.
UsuńTak się zaczęłam zastanawiać, czy może nie oderwać się na chwilę od kryminałów i przejść do fantastyki. Recenzja mnie zaciekawiła, mimo że zawsze przy poprzednich tomach pisałam, iż nie sięgnę po owe książki. Ale chyba jednak zmieniam zdanie. Ah, no tak, kobieta zmienną jest...
OdpowiedzUsuńZawsze dobrze jest oderwać się od ulubionego gatunku na rzecz czegoś innego, ja sama co jakiś czas tak robię i sięgam po książki z zupełnie innej bajki. ;)
UsuńWiele dobrego czytałam na temat tej serii i chyba muszę wreszcie sama ją poznać, aby przekonać się, czy faktycznie jest ona tak wspaniała. Popytam o nią najpierw w mojej bibliotece. Jak nie będę mieli, to pozostaje księgarnia, bądź wymiana innymi czytelnikami.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żebyś znalazła tę książkę i czekam na Twoje wrażenia. :)
UsuńMi niestety ciągle śnią się straszliwe głupoty, szkoda słów, jednak bardzo często po przebudzeniu jestem pewna, że te sny są prawdą, nawet jeżeli są zupełnie nieprawdopodobne. ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę absolutnie uwielbiam tę serię, choć zanim zaczęłam ją czytać zupełnie nie spodziewałam się, że aż tak mi się spodoba. :) Też właściwie nie umiem stwierdzić, który tom spodobał mi się bardziej, ale chyba trochę bardziej skłaniam się w kierunku drugiego. I nie mam pojęcia, jak wytrzymam do premiery trzeciej części.
Ja mam czasami tak dziwne sny, że zaczynam wątpić w swoje zdrowie psychiczne. :)
UsuńI mam nadzieję, że trzecia część wyjdzie jak najszybciej, bo jestem straszniee ciekawa, co się wydarzyło dalej... Autorka zakończyła tę książkę w niesamowitym momencie!
Oj chyba dawno u Ciebie nie byłam. Ślicznie tu :)
OdpowiedzUsuńPierwsza część Nevermore podobała mi się, szczególnie przez Poe. Mam nadzieję, że na drugiej się nie zawiodę. Pozdrawiam.
Miło mi. :)
UsuńW drugiej częśći nawiązanie do Poego jest znacznie fajniejsze, ciekawsze i bardziej rozbudowane, w porównaniu z pierwszym tomem. Nie powinnaś się zawieść. :)
Dziękuję za podesłanie linka,
OdpowiedzUsuńrecenzja została dodana do wyzwania :)
pozdrawiam!
Dzięki. ;) Uff, cieszę się, że zmieściłam się w ostatniej chwili. ;D
UsuńLubię tego typu historie i będę na nią polował :-)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby udało Ci się ją znaleźć. ;)
UsuńCiekawa recenzja i kolejna zachęcająca do przeczytania tej książki. Nic innego mi nie zostaje, jak zakręcić się za tą pozycją. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam! I wbrew temu co mówią - druga część moim zdaniem trzyma poziom :P
OdpowiedzUsuńPod kilkoma względami drugi tom jest nawet lepszy od pierwszego. :) Oby trzeci utrzymał się na tym samym poziomie.
UsuńJa czasem boję się odezwać, bo nie jestem pewna czy to była jawa czy mi się śniło. Czasami nie odróżniam, ale na szczęście rzadko ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam w sumie tylko pierwszy akapit, bo chcę zapoznać się z tomem pierwszym. Nevermore jakoś tak ma skrajne opinie.
Mnie się kiedyś zdażyło powiedzieć do mamy coś dziwnego, bo jawa pomyliła mi się ze snem. ;)
UsuńKurcze, początkowo czytałam same negatywne recenzje, obecnie- same pozytywne. Jestem rozerwana, to nic, przeczytam i sama ocenię ;)
OdpowiedzUsuńW takiej sytuacji najlepiej jest właśnie przekonać się na własnej skórze. :)
UsuńPierwsza część mnie oczarowała. Teraz z niecierpliwością wyczekuję chociaż chwili wolnego, aby zabrać się za czytanie tego tomu :D
OdpowiedzUsuńJa właśnie cały czas się zastanawiam czy przeczytać tą serię czy nie. Słyszałam na jej temat wiele dobrego i złego. To nie mój gatunek, dlatego może lepiej sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńod dawna mam ochtę na tę powieść :)
OdpowiedzUsuńSkoro nie ma Varena, to na pewno przeczytam! :D Wydaje mi się, że to właśnie jego postać tak bardzo zepsuła mi pierwszą część. Oby było lepiej! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoją recenzję, ciekawa jestem, czy druga część bardziej Ci się spodoba. :D
UsuńBędę musiała rozejrzeć się za pierwszą częścią :)
OdpowiedzUsuńCzytałam Poe i jakoś mnie nie przekonał, a że wszyscy porównują "Nevermore" do niego, to chyba niestety się nie skuszę. ;)
OdpowiedzUsuńMnie tam Poe ni ziębi, ni grzeje w tej książce. :) W zasadzie nie wydaje mi się, żeby 1 czy 2 część jakoś bardzo nawiązywały do jego postaci, poza samymi wzmiankami o jego tajemniczej śmierci, zniknięciu. :)
UsuńCzytałam i zgadzam się z tak wysoką oceną tej książki :-)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu znaleźć gdzieś tę książkę. Tyle pozytywnych opinii o niej czytałam. A kwestia snów wydaje mi się bardzo ciekawa :D
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-carrie.blogspot.com/