Kiedy myślę o bardzo, bardzo dalekiej przyszłości tak naprawdę przede wszystkim potrafię wyobrazić sobie tylko jedno: imponujący postęp techniczny, oferujący możliwości, które obecnie przy aktualnych środkach są niestety niemożliwe do osiągnięcia. Literaturę science fiction czytam właśnie po to, aby przekraczać granice, tworzyć nowe ścieżki, które w obecnej chwili wydają się być jedynie mrzonkami pełnych wyobraźni autorów i niepozbawionych nadziei naukowców. Kto jednak wie jak tak naprawdę zarysują się losy świata w tak odległej przeszłości, w której rozwinięta technologia całkowicie zastąpi pewne z pozoru nieodłączne aspekty ludzkiego życia?
Świat zupełnie inny od tego, w którym żyjemy dzisiaj. Świat odległy o setki lat, w którym ludzkość odkryła całkowicie nową, nieznaną wcześniej dyscyplinę naukową zwaną bio-logiką, która zajmuje się tworzeniem oprogramowania dla ludzkiej fizjologii. Główny bohater tej powieści, Natch, to właśnie jedna z takich osób zajmująca się budowaniem programów, które mają za zadanie urozmaicić i ułatwiać życie. Stoi on na czele potężnej firmy feudokorporacyjnej, która odnosi znakomite sukcesy i coraz szybciej wspina się po kolejnych szczeblach drabiny mogącej zapewnić mu jeszcze większe możliwości.
„Infoszok” to pierwsza od wielu tygodni książka, która w jakikolwiek sposób autentycznie mnie poruszyła i sprawiła, że zżyłam się z opisanym w niej światem na tyle mocno, żebym mogła zaoferować jej miejsce na półce wśród książek, które okazały się największymi sukcesami. Po raz pierwszy od dłuższego czasu musiałam znów wybiegać myślami do przodu, aby choć odrobinę przygotować się do tego, co mogłoby przydażyć się bohaterom w dalszej kolejności, opierać się na domysłach, które choć przynosiły stosunkowo niewielką ulgę, to jednak były dużym oparciem, gdy postaciom, które bardzo mocno polubiłam działo się coś złego.
Jak na debiut „Infoszok” to książka napisana z niezwykłą dbałością o detale i doskonałą precyzją łączenia ze sobą poszczególnych wątków. Autor posługuje się bardzo przyjemnym i prostym językiem, dzięki czemu nawet całkowity laik w kwestiach związanych z przedmiotami ścisłymi bez problemu zrozumie co David Louis Edelman chciał czytelnikowi przekazać. To właśnie dzięki temu językowi książkę tę czytało mi się tak szybko i przyjemnie - szczerze przyznaję, że nie mogłam się od niej oderwać. Ogromnym atutem tej powieści jest również główny bohater, który szybko znalazł się w gronie moich ulubionych postaci literackich. Natch to facet z charakterem, dla którego sukces istnieje tylko wtedy, kiedy wiąże się z porażką innych. Sprawia wrażenie postaci nieco wyalienowanej, jednak to dlatego, iż do większości spraw podchodzi z dystansem; mogłabym go określić mianem zimnego drania, który dąży po trupach do celu, ma jasno sprecyzowane cele, doskonale wie czego chce i to właśnie te cechy sprawiły, że tak bardzo go polubiłam.
Drugą część trylogii „Skok 225” mam na szczęście pod ręką, więc ani mi w głowie zabieranie się teraz za jakikolwiek inny tytuł. Natychmiast rozpoczynam czytanie „Multirzeczywistości”, ponieważ mój głód dowiedzenia się tego, jak potoczą się dalsze losy Natcha jest dosłownie zbyt wielki. Gorąco zachęcam wszystkich do zapoznania się z tą książką, tak interesującej historii dawno nie miałam okazji poznać, mam więc nadzieję, że oczaruje ona wielu innych czytelników.
Ocena: 9/10
Drugą część trylogii „Skok 225” mam na szczęście pod ręką, więc ani mi w głowie zabieranie się teraz za jakikolwiek inny tytuł. Natychmiast rozpoczynam czytanie „Multirzeczywistości”, ponieważ mój głód dowiedzenia się tego, jak potoczą się dalsze losy Natcha jest dosłownie zbyt wielki. Gorąco zachęcam wszystkich do zapoznania się z tą książką, tak interesującej historii dawno nie miałam okazji poznać, mam więc nadzieję, że oczaruje ona wielu innych czytelników.
Ocena: 9/10
Wyzwanie: Czytam fantastykę.
Bardzo spodobała mi się ta książka, gdy czytałam rok temu w wakacje, ale drugiego tomu wtedy jeszcze nie było, a teraz nie mam do niego dostępu, niestety :C Czekam na recenzje następnej części!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco.
Nie czytałam tej książki, ale przyznaję, że Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca. Będę musiała rozejrzeć się za nią i koniecznie z nią zapoznać :)
OdpowiedzUsuńHm, troszkę nie moja bajka, ale kto wie- może w czasie wolnym będzie nam bardziej po drodze ;) nie zamykam się na gatunki, choć nie ukrywam, że sięgam po poniekąd sprawdzone przeze mnie już czytadła :)
OdpowiedzUsuńKurcze nawet nie wiedziałam jaki skarb mam na półce
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie, do tej pory jakoś mnie do tej książki nie ciągnęło. Wydanie za bardzo kojarzy mi się z podręcznikami akademickimi :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tą serię :3
OdpowiedzUsuńMam w planach! :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu, gdy zdecydujesz się na jej przeczytanie! ;)
OdpowiedzUsuńOoo, dawno nie czytałam książki sf - chyba powinnam to wpisać na listę "do przeczytania" :)
OdpowiedzUsuń