6 sierpnia 2014

Sieroce pociągi, Christina Baker Kline

Powieść Christiny Baker Kline mogłabym podsumować - jakkolwiek okrutnie to zabrzmi - wzruszeniem ramion. Nie zrozumcie mnie źle, nie znaczy to, że „Sieroce pociągi” nie wywarły na mnie żadnego wrażenia, bo to nieprawda, byłam całkiem poruszona podczas czytania tej książki, a jednak... A jednak spodziewałam się po niej czegoś więcej, z jakiegoś niewiadomego powodu oczekiwałam lektury, która wstrząśnie mną do głębi, która poruszy mnie do takiego stopnia, że po jej przeczytaniu będę miała mętlik w głowie, z którego nie będę potrafiła zbyt szybko się otrząsnąć. Niestety, nie do końca otrzymałam to, czego mimo wszystko się spodziewałam. 

W „Sierocych pociągach” poznajemy dwie bohaterki. Jedną z nich jest siedemnastoletnia Molly, której grozi poprawczak z powodu kradzieży książki z biblioteki. Żeby go uniknąć, Molly decyduje się na odpracowanie pięćdziesięciu godzin na strychu dziewięćdziesięciojednoletniej staruszki o imieniu Vivian, której musi pomóc w uporządkowaniu starych rzeczy. Pomiędzy dwiema kobietami szybko nawiązuje się nić porozumienia i pomimo różnicy wieku zaczyna je łączyć silna przyjaźń. 

Przyznaję wprost, że zjawisko sierocych pociągów było mi obce, dopóki nie sięgnęłam po tę książkę. Wówczas właśnie dowiedziałam się, że w latach 1854-1929 pociągi przewiozły ponad dwieście tysięcy dzieci ze wschodniego wybrzeża na Środkowy Zachód, gdzie miały być adoptowane. Były to dzieci porzucone, osierocone i bezdomne, nie każde z nich jednak spotkało to szczęście trafienia do rodziny, w której zaznać mogli szczęścia i jakiejkolwiek chociaż namiastki ciepła. Wiele z tych dzieci trafiło do rodzin, w których znęcano się nad nimi, poniżano i w okrutny sposób wykorzystywano, co czasami przechodziło bez echa. Czytanie o tym, jak Vivian trafiała od jednej rodziny do drugiej było naprawdę bolesnym doświadczeniem i to właśnie ono, jako jedyne z tej książki, najbardziej zapadnie mi w pamięć. 

Nie będę ukrywać, że w przypadku tej książki spodziewałam się przede wszystkim troszkę głębszego poruszenia tematu sierocych pociągów, całej tej sytuacji z przeciągu kilkudziesięciu lat Stanów Zjednoczonych, ponieważ po odłożeniu powieści na półkę odniosłam wrażenie, jakby potraktowano ten element jako drobny epizod. Epizod, który autorka wykorzystała jako tło do późniejszych przygód dziewięcioletniej Vivian oraz Molly, już wiele lat później, a ja, jako osoba niezbyt zorientowana w temacie, chciałabym się dowiedzieć o tym minimalnie więcej. Chciałabym także, żeby temat ten miał większe znaczenie dla całości historii, ponieważ czuję się tak, jakby przyszło mi pożegnać się z nim w mgnieniu oka. 

Pomimo tego, że całość powieści wywarła na mnie całkiem spore wrażenie, gdyż wobec okrucieństw, jakie spotkały obie kobiety nie da się przejść obojętnie, to jednak nie czuję się w większy sposób wstrząśnięta tą książką. „Sieroce pociągi” nie zagrały na moich emocjach, nie wywróciły mi światopoglądu do góry nogami, nie wstrząsnęły mną do głębi, nie poruszyły także najczulszej struny, czego po tego typu historii mogłabym się spodziewać. A szkoda.

Nie jest to literatura, jaką zazwyczaj czytam, a jednak uznaję „Sieroce pociągi” za powieść bardzo udaną, która co najwyżej nie spełniła wszystkich moich oczekiwań. Jest to książka naprawdę dobra, która zasługuje na uwagę i odrobinę zainteresowania, nie będę jej jednak gorąco polecać, ponieważ nie byłam nią w 100% usatysfakcjonowana, dlatego decyzję o przeczytaniu „Sierocych pociągów” pozostawiam tylko i wyłącznie Wam. 

Ocena: 7/10

12 komentarzy:

  1. Mam ochotę na tę książkę, chociaż nie lubię, gdy powieść nie dostarcza wystarczająco dużo emocji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuję się pod Twoją recenzją obiema rękami i nogami ;). Odebrałyśmy ją niemalże w identyczny sposób!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sensie tę książkę ;). To chyba z emocji, te braki w powyższym komentarzu...

      Usuń
  3. Mówiąc szczerze pierwszy raz słyszałam o tej książce. Chyba jednak po nią nie sięgnę, to nie moje klimaty.
    Pozdrawiam, Sophie

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy raz spotykam się z tą książką. Chyba kiedyś ją przeczytam, bo pomysł wydaje mi się fajny, chociaż, jeżeli jest tak, jak mówisz, że kwestia pociągów nie jest dopracowana, to trochę dziwnę biorąc pod uwagę, że tytuł do tego nawiązuje.
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS> Tak przy okazji... zaczęłam właśnie 2 sezon "In The Flesh" i jestem zachwycona! Na końcu sezonu 1 ryczałam, jak idiotka... :D

      Usuń
    2. Mwahahaha. ]:-> To teraz tylko czekaj na finał 2 sezonu, bo wcale nie jest wybitnie pozytywny. :D Ale strasznie się cieszę, że spodobał Ci się ten serial!

      Usuń
  5. Pierwszy raz słyszę o książkę, ale raczej po nią nie sięgnę. Choć ta historią z pociągami mnie trochę zafascynowała :) Niech jednak wystarczy mi wujek Google.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Fabuła mnie zaciekawiła, ale boję się, że również będzie mi czegoś w niej brakowało i się zawiodę... więc muszę jeszcze przemyśleć, czy będę chciała po nią sięgnąć. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam wcześniej o "sierocych pociągach". Sądząc po Twojej opinii można było ten temat bardziej rozwinąć.
    Jak będę miała okazję przeczytać tą książkę, to zrobię to. Ale nie wiem czy sama będę jej szukać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niedawno sama skończyłam czytać tę książkę. Bardzo mi się spodobała. Wzruszająca lektura. Polecam wszystkim tym, którzy wahają się, czy warto po nią sięgnąć. Warto :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmm, szkoda, że nie powaliła Cię na kolana, bo liczyłam na lepsza recenzję. Książka kusi mnie i pewnie w końcu ją przeczytam. ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy opublikowany komentarz, opinia czytelników mojego bloga naprawdę wiele dla mnie znaczy i gorąco motywuje do dalszego pisania.

Copyright © 2016 Złodziejka Książek , Blogger