Rick Riordan to autor, który mógłby napisać najzwyklejszą w świecie książkę kucharską, a ja zapewne zaczytywałabym się w niej bez pamięci. Jego powieści są lekturami, na które czekam z największym utęsknieniem, których nie mogę się doczekać bardziej niż jakichkolwiek innych książek, choćby również należały one do moich ulubionych autorów. Rick Riordan niezaprzeczalnie ma w sobie to coś, co przyciąga czytelników do jego książek niczym magnes, co jest naprawdę piękne.
Od tragicznej śmierci swojej matki przed dwoma laty Magnus Chase musi radzić sobie całkiem sam na ulicach Bostonu, co dzięki niezwykłemu sprytowi wychodzi mu całkiem nieźle. Pewnego dnia Magnus dowiaduje się, że ktoś usiłuje go znaleźć – wuj Randolph, człowiek, przed którym mama zawsze go ostrzegała. Kiedy usiłuje przechytrzyć wuja, wpada prosto w jego łapy. Randolph zaczyna mu opowiadać coś, co brzmi jak brednie o skandynawskiej historii i dziedzictwie Magnusa – zaginionej od tysięcy lat broni. Coraz więcej elementów układanki zaczyna się jednak składać w sensowną całość. Z zakamarków pamięci Magnusa powracają powieści o bogach Asgardu, wilkach i Ragnaröku – dniu sądu. Ale Chase nie ma czasu na zastanawianie się nad tym, ponieważ świat zostaje zaatakowany przez ogniste olbrzymy i Magnus musi wybrać między własnym bezpieczeństwem a życiem wielu niewinnych ludzi.
Rick Riordan ma niesamowity dar do kreowania fantastycznie realnych bohaterów, którzy z miejsca zachwycają barwnością swoich charakterów. Carter Kane, Percy Jackson, Jason Grace, Magnus Chase - cała czwórka głównych bohaterów jego serii i trylogii jest od siebie zdecydowanie różna, jednak łączy ich jedno - genialny humor, który sprawiał, że podczas czytania niemalże płakałam ze śmiechu. Główny bohater tej powieści, Magnus Chase, to postać, która nie raz rozbrajała mnie swoimi zabawnymi powiedzeniami, a także łamała serce z powodu tragicznej sytuacji, której stał się ofiarą i sam poniósł szkodę nie do opisania. Magnus to bohater, którego nie sposób nie polubić, jest to niezwykle ciepła postać, budząca sympatię i współczucie już od pierwszych stron tej powieści.
„Miecz Lata” to niesamowita dawka fantastycznej przygody, idealnej na wakacje i chwilę relaksu. Czytając tę powieść ubawiłam się przy niej niemożliwie, pozwoliła mi ona na zapomnienie o stresie ostatnich miesięcy, dała świetną szansę na moment cudownego odprężenia, a jednocześnie sprawiła, że odezwał się we mnie zew przygody, wywołujący niesamowitą chęć wskoczenia pomiędzy karty tej książki i wzięcie udziału w tej zachwycającej przygodzie, którą przeżywał Magnus Chase wraz ze swoimi przyjaciółmi. Pomimo tych prawie 22 lat na karku bawiłam się przy tej książce wprost fantastycznie, nie było w niej nawet jednego, najmniejszego momentu, w którym poczułabym choć odrobinę znużenia. Porwała mnie ona już od pierwszych stron i trzymała w swoim uścisku aż do ostatniej kartki. Jeżeli szukacie ciekawej, zabawnej i wciągającej książki na wakacje to uwierzcie mi - ta powieść jest ku temu idealna.
Mity nordyckie zawsze wydawały mi się nieco bardziej brutalne niż mitologia egipska, rzymska czy nawet grecka. Jest w nich coś takiego, co nie raz wywoływało gęsią skórkę na moim ciele i mroziło mi krew w żyłach. „Miecz Lata” co prawda nie jest książką w żaden sposób straszną czy wywołującą niepokój, odniosłam jednak wrażenie, że ma ona nieco chłodniejszy klimat w porównaniu z poprzednimi książkami tego autora. Prawdopodobnie ma to związek właśnie z tłem tych wydarzeń, które w pewien sposób wydaje mi się nieco bardziej bezwzględne wobec jego uczestników, niemniej jednak bardzo podoba mi się ten klimat, który naprawdę wyróżnia się na tle pozostałych powieści Ricka Riordana.
„Miecz Lata” to naprawdę fantastycznie porywająca lektura, trzymająca w napięciu już od pierwszych stron, ze świetnie wykreowanymi bohaterami, a także idealnie przeniesioną mitologią nordycką w świat współczesny. Rick Riordan po raz kolejny zabrał mnie w świat, z którego naprawdę nie chciałam odchodzić, za co jestem mu bardzo wdzięczna.
Ocena: 9,5/10
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Księgarni lovebooks.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy opublikowany komentarz, opinia czytelników mojego bloga naprawdę wiele dla mnie znaczy i gorąco motywuje do dalszego pisania.