19 lipca 2017

Bez serca, Marissa Meyer


Jeżeli jest się fanem młodzieżowej fantastyki to naprawdę ciężko jest nie usłyszeć o Marissie Meyer, autorce „Sagi Księżycowej”, która zachwyciła naprawdę wielu czytelników. Ja sama niestety nie miałam okazji jeszcze jej poznać (co na pewno nadrobię!), jednak pozytywne recenzje książki „Bez serca” sprawiły, że nie byłam w stanie przejść obok tej powieści obojętnie i to właśnie ją wybrałam jako swoją pierwszą lekturę, rozpoczynającą przygodę z twórczością tej autorki. Przygodę, która swoją drogą na tę chwilę zapowiada się fenomenalnie, gdyż „Bez serca” totalnie zawróciło mi w głowie.  

W powieści tej poznajemy przeszłość Królowej Kier, postaci, która budziła postrach w praktycznie każdym mieszkańcu tej zaczarowanej krainy. Zanim jednak stała się zimna i bezwzględna, była ona najzwyklejszą nastolatką z głową pełną marzeń, pragnącą szczęścia, otwarcia uroczej cukierni wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką oraz śniącą o prawdziwej miłości. Niestety jednak jej rodzice mają zupełnie inne plany wobec swojej jedynej córki. Jak zakończy się próba wydania Catherine za mąż za Króla Kier, kiedy dosyć niepokorna dziewczyna nie przestaje marzyć o spełnieniu swojego największego pragnienia, a na jej drodze staje Figiel – tajemniczy błazen, z każdą chwilą coraz bardziej skradający jej serce? Czym okaże się prawdziwe uczucie w obliczu rodziców Catherine, zdających się doskonale wiedzieć, jak powinna wyglądać przyszłość ich dziecka? 

Niech nie zmyli Was opis tej książki - „Bez serca” nie jest klasyczną opowieścią o niespełnionej miłości czy złamanych sercach. W powieści tej miłość oczywiście odgrywa bardzo dużą rolę, w końcu to jej tropem podąża czytelnik, krok po kroku odkrywając, dlaczego i jak właściwie Królowa Kier stała się tym, kim była w powieści Lewisa Carolla. Niemniej jednak drugie dno tej powieści zdecydowanie wysuwa się tutaj na pierwszy plan, już po odłożeniu książki brutalnie pozostawiając mnie w stanie dziwnego zawieszenia, przez co potrzebowałam dłuższej chwili, aby pozbierać myśli, zanim mogłam sięgnąć po następną książkę. „Bez serca” jest bowiem powieścią, którą przeżywa się naprawdę mocno, bo chociaż nie jest to powieść wysokich lotów, to jednak odciska ona na czytelniku bardzo silne piętno.

Bo tak naprawdę dla mnie jest to przede wszystkim opowieść o podążaniu za marzeniami, o próbie spełnienia ich za wszelką cenę, pomimo tego, iż często im bardziej zaciskamy na nich dłonie, tym bardziej wymykają nam się one przez palce. To historia o tym, aby być tym, kim naprawdę chcemy być i kim się czujemy, a nie tym, kim inne osobą chcą, byśmy się stali. To powieść o podążaniu wybraną przez siebie ścieżką ku bardzo niepewnej przyszłości, pełnej zakrętów i ślepych uliczek. „Bez serca” to powieść dosyć brutalna pod tym względem, iż bez skrępowania pokazuje czytelnikowi rzeczywistość, z jaką boryka się bardzo wiele osób – rzeczywistość bez happy endu, w której prawdopodobne dojście do celu to nieustanna droga pod górę. Szczerze mówiąc po odłożeniu tej książki na półkę czułam dziwną pustkę w sercu, z jaką jeszcze dawno się nie spotkałam.

Przez bardzo długi czas myślałam, że „Bez serca” niczym mnie nie zaskoczy, że doskonale potrafię przewidzieć, w jakim kierunku potoczy się akcja, co wydarzy się w kolejnych rozdziałach, bo na dobrą sprawę jeżeli znacie „Alicję w Krainie Czarów” Lewisa Carolla to także i Wy nie powinniście być tą historią zbyt mocno zaskoczeni. Autorce jednak mimo wszystko wielokrotnie udało się sprawić mi bardzo miłą niespodziankę w postaci dosyć nieprzewidywalnych wydarzeń, po których jedyne co mogłam robić to głośno krzyknąć, że „to przecież nie tak miało wyglądać!”. Jestem pod dużym wrażeniem tego, jaki obrót w pewnym momencie przybiera akcja i naprawdę cieszy mnie to, że „Bez serca” okazało się być dalekie od tak typowej, przewidywalnej powieści z gatunku fantastyki młodzieżowej.  

Bardzo polubiłam bohaterów tej książki, niemalże wszyscy są naprawdę cudownymi postaciami, do których bardzo szybko zapałałam sympatią, jednak do główna bohaterka najbardziej zapadła mi w pamięć. Niesamowicie spodobało mi się to, że różni się ona od tak wielu w ostatnim czasie spotykanych przeze mnie postaci literackich (jeżeli chodzi o młodzieżówki oczywiście). Catherine to postać bardzo pewna siebie, pewna tego, co chce osiągnąć w życiu i do czego chce dążyć, co szczerze mówiąc bardzo mocno mi zaimponowało. Zachwyciła mnie jej gotowość do działania, do niesienia pomocy, do walki o swoją odrobinę lepszą przyszłość, niż ta, którą proponują jej rodzice, choć z drugiej strony zdecydowanie nie jest to postać pozbawiona wad. Catherine często bywała ślepa na uczucia innych osób, kilkakrotnie bezlitośnie krytykowała ich z różnych powodów, co nie raz naprawdę mocno mnie irytowało. Doceniam jednak kreację tej postaci, przedstawienie jej w tak rzeczywisty i naturalny sposób, bo choć Catherine chwilami naprawdę zachodziła mi za skórę, to jednak zdecydowanie bardziej wolę bohaterów, którzy nie są w 100% idealni i od czasu do czasu pokazują swoją gorszą stronę.

Powieść Marissy Meyer czytało mi się fenomenalnie – pod względem językowym i dzięki atmosferze panującej w tej książce jest to kawał naprawdę genialnej lektury. Dialogi między postaciami, opisywanie ich cudacznych zachowań, gestów, pełnych absurdu sytuacji – to wszystko wydało mi się być tak cudownie w klimacie książki Lewisa Carolla, że czytanie tej książki było naprawdę samą przyjemnością. Jej cudaczność i niesamowita urokliwość sprawiła, że w pewnym momencie zapragnęłam aż choć na chwilę znaleźć się w tej niesamowitej krainie, pełnej magii i czarów, która choć bywała bezwzględna, to jednak posiada w sobie coś, czemu zdecydowanie nie można się oprzeć.

Jeżeli tylko macie okazję to jak najbardziej zachęcam Was do sięgnięcia po tę książkę, która – mam nadzieję – oczaruje Was, porwie Was do swojego świata oraz skradnie Wam serce równie mocno, jak stało się to w moim przypadku. Sięgając po „Bez serca” naprawdę nie spodziewałam się tak udanej powieści, tak dobrze napisanej historii, zachwycającej akcji i cudownie wykreowanych postaci, myślałam raczej, że książka przejdzie obok mnie bez większego echa. Tak się na szczęście nie stało, przez co teraz dosłownie przebieram nogami w pełnym niecierpliwości oczekiwaniu na wydanie „Sagi Księżycowej” przez wydawnictwo Papierowy Księżyc, co mam nadzieję, że nastąpi jak najszybciej.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy opublikowany komentarz, opinia czytelników mojego bloga naprawdę wiele dla mnie znaczy i gorąco motywuje do dalszego pisania.

Copyright © 2016 Złodziejka Książek , Blogger