Data premiery: 25.09.2017 r.
„Dzikie królestwo”
to książka, którą swego czasu dosyć często spotykałam na
Goodreads – recenzje, które czytałam były tak
pozytywne, że niemalże natychmiastowo dodałam tę powieść do
swojego niekończącego się stosu must read, obiecując sobie, że
kiedyś na pewno po nią sięgnę. Dlatego też gdy tylko usłyszałam
informację o zbliżającej się premierze, wiedziałam, że nie będę
w stanie przejść obok niej obojętnie. Czy „Dzikie królestwo”
sprostało moim oczekiwaniom?
Powieść Gin Phillips to
świetny przykład na to, jak idealnie spokojne popołudnie może w
jednej chwili zamienić się w przerażający koszmar. Joan wraz z
kilkuletnim synem, Lincolnem, spędza dzień w ogrodzie zoologicznym.
Śpiesząc ku wyjściu zaledwie na kilka minut przed jego
zamknięciem, orientuje się, że być może już nigdy nie opuści
tego miejsca żywa. Jak wiele będzie w stanie poświęcić dla dobra
swojego jedynego syna? Ile będzie w stanie dokonać, aby zapewnić
Lincolnowi bezpieczeństwo przed brutalnymi napastnikami?
Bardzo podoba mi się
umiejscowienie akcji w tej powieści, ogród zoologiczny jest bowiem
czymś, co zazwyczaj kojarzy mi się z łatwym i przyjemnym sposobem
spędzania wolnego czasu, nie z miejscem, w którym ludzie niczym
zwierzęta walczą o przetrwanie. Szczerze przyznam, że nie raz
wzbudzało to mój niepokój. Akcja tej powieści rozgrywa się w
ciągu kilku godzin, a poszczególne jej rozdziały to różnica
niekiedy zaledwie kilku minut, w trakcie których wydarzyć może się
dosłownie wszystko – i to właśnie budowanie tej nieustannej
niepewności opartej na losie bohaterów, na tym, co jeszcze może
się wydarzyć w tak nietypowym miejscu i jakie decyzje podejmą
poszczególne postacie naprawdę bardzo mocno przypadło mi do gustu.
Czy jednak odczuwalny
przeze mnie niepokój był wystarczająco wysoki, abym mogła nazwać
„Dzikie królestwo” naprawdę dobrym thrillerem? Niestety nie,
bowiem tak naprawdę nie dostarczyło mi takich emocji, jakich bym od
tej książki oczekiwała. Wszystkie wrażenia podczas jej czytania
były na dobrą sprawę bardzo, bardzo powierzchowne, początkowy
niepokój bardzo szybko mnie opuszczał i teraz już po odłożeniu
tej książki na półkę z całą pewnością mogę stwierdzić, że
czytałam ją stosunkowo beznamiętnie. Zastanawiam się, czy gdyby
główna postać „Dzikiego królestwa” była trochę bardziej
wyrazista, gdyby jej emocje i rozterki dawały trochę bardziej o
sobie znać, to czy wówczas powieść ta dostarczyłaby mi nieco
lepszych wrażeń? W pewnym stopniu z pewnością tak, dlatego bardzo
żałuję, że nie udało mi się wczuć w sytuację Joan, na tyle,
na ile byłoby to w ogóle możliwe.
Mimo wszystko na duży
plus oceniam warstwę psychologiczną zawartą w tej książce,
ponieważ zdecydowanie jest ona najmocniejszą stroną tej historii.
Główna bohaterka znalazła się w sytuacji bez
wyjścia, każda drobna podjęta przez nią decyzja mogła skutkować
nie tylko jej śmiercią, ale przede wszystkim śmiercią jej syna,
którego starała się chronić za wszelką cenę. I właśnie to „za
wszelką cenę” doskonale opisuje działania podejmowane przez
Joan, ponieważ nie raz jej decyzje wzbudzały we mnie sporo
sprzecznych ze sobą emocji. W normalnej sytuacji jej zachowanie nie
tylko zostałoby potępione, a moralność poddana pod wielką
wątpliwość, ale także mogłaby zostać oddana w ręce wymiaru
sprawiedliwości – jednak sytuacja, w jakiej znalazła się ta
postać jest bardzo daleka od normalnej, dlatego też nie tak łatwo
jest skategoryzować oraz ocenić działania przez nią podejmowane.
Jak wiele bylibyśmy w
stanie zrobić dla najbliższej osoby w sytuacji zagrażającej
naszemu życiu? Czy bylibyśmy zdolni do poświęcenia zdrowia
innych, obcych nam osób w zamian za bezpieczeństwo tej jednej, tak
ważnej dla nas osoby? Czy potrafilibyśmy przełożyć jej wartość
ponad tych ludzi, którzy są nam kompletnie obcy? Podczas czytania
„Dzikiego królestwa” w mojej głowie pojawiało się jeszcze
więcej pytań, na które jakąś odpowiedź każdy z nas zapewne ma
przygotowaną, ja również, jednak w książkach takich jak ta
najwspanialszy jest właśnie sposób, w jaki testują one nasze
przekonania i w jak dużym stopniu wystawiają je na próbę.
Czytając tę książkę nieustannie wątpiłam w działania głównej
bohaterki, w możliwe swoje własne zachowanie, gdybym tylko znalazła
się na jej miejscu i właśnie to stanięcie twarzą w twarz ze
swoimi własnymi przekonaniami, skonfrontowanie nas z nimi jest
najlepszym, co ta powieść ma w sobie do zaoferowania.
Lektura „Dzikiego
królestwa” zajęła mi zaskakująco sporo czasu jak na ok.
300-stronicową powieść, nie dlatego, że jest zła, absolutnie,
tylko w pewnym stopniu mój trwający obecnie kryzys czytelniczy
niestety odbił się na książce Gin Phillips. Mimo wszystko czytało
mi się ją dosyć przyjemnie jak na powieść, która nie
dostarczyła mi wystarczająco intensywnych wrażeń, abym mogła
uznać ją za znakomitą czy nawet taką, o jakiej przez dłuższy
czas nie byłabym w stanie zapomnieć. Jeżeli jednak jesteście
ciekawi tej powieści i szukacie nie fenomenalnego, a całkiem
dobrego thrillera, wówczas jak najbardziej zachęcam Was do dania
„Dzikiemu królestwu” szansy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy opublikowany komentarz, opinia czytelników mojego bloga naprawdę wiele dla mnie znaczy i gorąco motywuje do dalszego pisania.