15 września 2017

[przedpremierowo] Dzikie królestwo, Gin Phillips


Data premiery: 25.09.2017 r.

„Dzikie królestwo” to książka, którą swego czasu dosyć często spotykałam na Goodreads – recenzje, które czytałam były tak pozytywne, że niemalże natychmiastowo dodałam tę powieść do swojego niekończącego się stosu must read, obiecując sobie, że kiedyś na pewno po nią sięgnę. Dlatego też gdy tylko usłyszałam informację o zbliżającej się premierze, wiedziałam, że nie będę w stanie przejść obok niej obojętnie. Czy „Dzikie królestwo” sprostało moim oczekiwaniom?

Powieść Gin Phillips to świetny przykład na to, jak idealnie spokojne popołudnie może w jednej chwili zamienić się w przerażający koszmar. Joan wraz z kilkuletnim synem, Lincolnem, spędza dzień w ogrodzie zoologicznym. Śpiesząc ku wyjściu zaledwie na kilka minut przed jego zamknięciem, orientuje się, że być może już nigdy nie opuści tego miejsca żywa. Jak wiele będzie w stanie poświęcić dla dobra swojego jedynego syna? Ile będzie w stanie dokonać, aby zapewnić Lincolnowi bezpieczeństwo przed brutalnymi napastnikami?

Bardzo podoba mi się umiejscowienie akcji w tej powieści, ogród zoologiczny jest bowiem czymś, co zazwyczaj kojarzy mi się z łatwym i przyjemnym sposobem spędzania wolnego czasu, nie z miejscem, w którym ludzie niczym zwierzęta walczą o przetrwanie. Szczerze przyznam, że nie raz wzbudzało to mój niepokój. Akcja tej powieści rozgrywa się w ciągu kilku godzin, a poszczególne jej rozdziały to różnica niekiedy zaledwie kilku minut, w trakcie których wydarzyć może się dosłownie wszystko – i to właśnie budowanie tej nieustannej niepewności opartej na losie bohaterów, na tym, co jeszcze może się wydarzyć w tak nietypowym miejscu i jakie decyzje podejmą poszczególne postacie naprawdę bardzo mocno przypadło mi do gustu.

Czy jednak odczuwalny przeze mnie niepokój był wystarczająco wysoki, abym mogła nazwać „Dzikie królestwo” naprawdę dobrym thrillerem? Niestety nie, bowiem tak naprawdę nie dostarczyło mi takich emocji, jakich bym od tej książki oczekiwała. Wszystkie wrażenia podczas jej czytania były na dobrą sprawę bardzo, bardzo powierzchowne, początkowy niepokój bardzo szybko mnie opuszczał i teraz już po odłożeniu tej książki na półkę z całą pewnością mogę stwierdzić, że czytałam ją stosunkowo beznamiętnie. Zastanawiam się, czy gdyby główna postać „Dzikiego królestwa” była trochę bardziej wyrazista, gdyby jej emocje i rozterki dawały trochę bardziej o sobie znać, to czy wówczas powieść ta dostarczyłaby mi nieco lepszych wrażeń? W pewnym stopniu z pewnością tak, dlatego bardzo żałuję, że nie udało mi się wczuć w sytuację Joan, na tyle, na ile byłoby to w ogóle możliwe.

Mimo wszystko na duży plus oceniam warstwę psychologiczną zawartą w tej książce, ponieważ zdecydowanie jest ona najmocniejszą stroną tej historii. Główna bohaterka znalazła się w sytuacji bez wyjścia, każda drobna podjęta przez nią decyzja mogła skutkować nie tylko jej śmiercią, ale przede wszystkim śmiercią jej syna, którego starała się chronić za wszelką cenę. I właśnie to „za wszelką cenę” doskonale opisuje działania podejmowane przez Joan, ponieważ nie raz jej decyzje wzbudzały we mnie sporo sprzecznych ze sobą emocji. W normalnej sytuacji jej zachowanie nie tylko zostałoby potępione, a moralność poddana pod wielką wątpliwość, ale także mogłaby zostać oddana w ręce wymiaru sprawiedliwości – jednak sytuacja, w jakiej znalazła się ta postać jest bardzo daleka od normalnej, dlatego też nie tak łatwo jest skategoryzować oraz ocenić działania przez nią podejmowane.

Jak wiele bylibyśmy w stanie zrobić dla najbliższej osoby w sytuacji zagrażającej naszemu życiu? Czy bylibyśmy zdolni do poświęcenia zdrowia innych, obcych nam osób w zamian za bezpieczeństwo tej jednej, tak ważnej dla nas osoby? Czy potrafilibyśmy przełożyć jej wartość ponad tych ludzi, którzy są nam kompletnie obcy? Podczas czytania „Dzikiego królestwa” w mojej głowie pojawiało się jeszcze więcej pytań, na które jakąś odpowiedź każdy z nas zapewne ma przygotowaną, ja również, jednak w książkach takich jak ta najwspanialszy jest właśnie sposób, w jaki testują one nasze przekonania i w jak dużym stopniu wystawiają je na próbę. Czytając tę książkę nieustannie wątpiłam w działania głównej bohaterki, w możliwe swoje własne zachowanie, gdybym tylko znalazła się na jej miejscu i właśnie to stanięcie twarzą w twarz ze swoimi własnymi przekonaniami, skonfrontowanie nas z nimi jest najlepszym, co ta powieść ma w sobie do zaoferowania. 

Lektura „Dzikiego królestwa” zajęła mi zaskakująco sporo czasu jak na ok. 300-stronicową powieść, nie dlatego, że jest zła, absolutnie, tylko w pewnym stopniu mój trwający obecnie kryzys czytelniczy niestety odbił się na książce Gin Phillips. Mimo wszystko czytało mi się ją dosyć przyjemnie jak na powieść, która nie dostarczyła mi wystarczająco intensywnych wrażeń, abym mogła uznać ją za znakomitą czy nawet taką, o jakiej przez dłuższy czas nie byłabym w stanie zapomnieć. Jeżeli jednak jesteście ciekawi tej powieści i szukacie nie fenomenalnego, a całkiem dobrego thrillera, wówczas jak najbardziej zachęcam Was do dania „Dzikiemu królestwu” szansy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy opublikowany komentarz, opinia czytelników mojego bloga naprawdę wiele dla mnie znaczy i gorąco motywuje do dalszego pisania.

Copyright © 2016 Złodziejka Książek , Blogger