13 października 2017

TOP 5: Najlepsze książki I półrocza 2017


Nie tak dawno temu pisałam o najgorszych książkach, które miałam okazję przeczytać przez pierwsze półrocze 2017 roku - jednakże nie tylko tymi złymi książkami człowiek żyje, dlatego też przyszła pora na powspominanie tych bardzo dobrych powieści, które z całego serca Wam polecam. Pierwsze sześć miesięcy tego roku obfitowało w całą masę znakomitych lektur, w książki, które z bólem serca odkładałam na półkę czy odnosiłam do biblioteki, dlatego też wybranie tylko tych pięciu najlepszych jest zdecydowanie dosyć wymagającym wyzwaniem. Mimo wszystko udało mi się bez większych wątpliwości wskazać najfajniejsze książki ubiegłych miesięcy, dlatego zapraszam Was do zapoznania się z poniższym zestawieniem.

„Małe życie” Hanya Yanagihara
Książka ta ma całe mnóstwo zwolenników, ale znajdzie się także sporo osób, do których „Małe życie” nie przemówiło - i szczerze mówiąc rozumiem dlaczego, w końcu ilość nieszczęść spadających na jednego bohatera w zasadny sposób może wydać się stanowczo zbyt przesadzona. Ja jednak po przeczytaniu tej książki przez dosyć długi czas nie mogłam dojść do siebie, powieść Yanagihary niesamowicie mną wstrząsnęła, wycisnęła ze mnie wszelkie możliwe pokłady łez, trafiając prosto do mojego serca, w którym pozostanie na bardzo długi czas.

„Zapisane w kościach” Simon Beckett 
Tutaj na dobrą sprawę mogłabym wspomnieć o wszystkich trzech tomach serii o Davidzie Hunterze, które do tej pory przeczytałam, ale spośród tych trzech to właśnie drugi tom pt. „Zapisane w kościach” najbardziej do mnie przemówił. Po przeczytaniu tej książki zbierałam szczękę z podłogi, jej zakończenie zszokowało mnie do tego stopnia, że zaraz po skończeniu tej powieści wybrałam się do biblioteki po jej kontynuację. Jestem naprawdę mocno zachwycona tą serią i choć pojedyncze książki Becketta nie za bardzo mi podchodzą (jak chociażby „Zimne ognie”, które są dla mnie dużym nieporozumieniem jeżeli chodzi o miano thrillera psychologicznego), tak „Zapisane w kościach” i reszta książek o Hunterze są dla mnie naprawdę fenomenalne.

„Więzień nieba” Carlos Ruiz Zafón
Czytając tę książkę miałam takie dziwne wrażenie, że jest ona zaledwie wstępem do historii, która ma rozgrywać się w „Labiryncie duchów” i jest to uczucie, którego nie potrafię za bardzo uzasadnić. W pewnym sensie mam wrażenie, jakby wydarzenia w tej powieści potoczyły się odrobinę zbyt szybko, niemniej jednak jestem tak głęboko tą książką zachwycona, że w żaden sposób nie uznaję tego jej pośpiechu za coś negatywnego. Carlos Ruiz Zafón po raz kolejny zachwycił mnie cudownym językiem, jakim się posługuje, urzekającym poczuciem humoru oraz pełnym tajemnicy, niepokoju i poetyckości klimatem, który niezmiennie mnie oczarowuje. Cmentarz Zapomnianych Książek to moja ukochana seria, nic więc dziwnego, że „Więzień nieba” tak mocno przypadł mi do gustu.

„Oddam ci słońce” Jandy Nelson 
To pierwsza taka książka, która sprawiła, że płakałam ze szczęścia. Łzy, które wywołała ta lektura, były autentycznie spowodowane przez radość, którą w pewnym momencie rozbudziła we mnie ta historia, choć niewątpliwie droga do niej prowadziła przez smutek i rozpacz - to właśnie z tego powodu jestem tą powieścią tak bardzo zachwycona. Uwielbiam tę książkę za jej cudowną, nieskomplikowaną, nieprzekombinowaną poetyckość, za to, jak wiele cudownych emocji we mnie wywołała oraz to, w jak pięknie różnorodnych barwach cała ta historia została przedstawiona. Jeżeli chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej na temat tej powieści to odsyłam Was do mojej recenzji

„Z mgły zrodzony” Brandon Sanderson
Książka ta początkowo była dla mnie niemałym, dosyć ciężkim orzechem do zgryzienia, bowiem nie od razu dałam się porwać tej historii. Dopiero po dobrych kilkudziesięciu stronach poczułam wreszcie to „coś”, co sprawiło, że cała reszta powieści stała się dla mnie tak fantastyczną przygodą, a oderwanie się od niej graniczyło niemalże z cudem. Pokochałam „Z mgły zrodzonego” za cudownych bohaterów, z którymi zżyłam się niemalże natychmiastowo, za niezwykle oryginalny system magiczny, za zwroty akcji, po których musiałam zbierać szczękę z podłogi oraz za fenomenalny klimat wykreowanego przez Sandersona świata, którego naprawdę nie chciałam opuszczać. Już nie mogę się doczekać sięgnięcia po kontynuację tej historii, a Was zachęcam do przeczytania tej książki nie tylko z tego względu, że jest to bez dwóch zdań rewelacyjna powieść, ale również po to, aby przekonać się, kim tak naprawdę „inspirowała się” Leigh Bardugo pisząc tak bardzo uwielbianą przez czytelników „Szóstkę Wron” ;) 

Jakie są wasze ulubione książki przeczytane w I półroczu 2017 roku? Które z przeczytanych przez siebie tytułów moglibyście mi polecić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy opublikowany komentarz, opinia czytelników mojego bloga naprawdę wiele dla mnie znaczy i gorąco motywuje do dalszego pisania.

Copyright © 2016 Złodziejka Książek , Blogger