Niektóre wydarzenia zmieniają człowieka na zawsze i szczęśliwcami mogą nazwać się tylko ci, których wydarzenia te zmieniły na lepsze z tego względu, iż były to momenty pozytywne, nie te, które niszczą osobowość i zamieniają resztę życia w piekło. Los bywa przewrotny, dlatego jestem pewna, że każdy z nas przeżył coś, o czym wolałby nigdy nie pamiętać, co chciałby pogrzebać w pamięci pod jak największymi gruzami, aby bestia ta nigdy nie wydostała się na wierzch. Ciężko jest jednak uciekać przed przeszłością, gdyż wspomnień nie sposób jest uniknąć, a wcześniej - wydawałoby się - pogrzebany potwór jest w stanie dopaść nas w najmniej oczekiwanym momencie.
Luce wiedzie w miarę normalne życie w małej chatce na odludziu do momentu, gdy pod jej opiekę trafia dwójka dzieci jej zmarłej siostry, która została brutalnie zamordowana. Bliźnięta z powodu traumatycznych wydarzeń cierpią na mutyzm - nie chcą z nikim rozmawiać. Kobieta z całych sił stara się zapewnić rodzeństwu odpowiedni byt i w jakiś sposób wynagrodzić im cierpienia, kiedy w życiu samotnej Luce pojawia się ktoś jeszcze, a jest nim nieznajomy Stubblefield, który zaczyna zabiegać o jej względy. Niestety spokój kobiety burzy się wówczas, gdy do miasteczka przybywa cień z przeszłości, zagrażający bezpieczeństwu jej i jej bliskim.
Szczerze przyznaję, że czytając początek tej książki wcale nie spodziewałam się znakomitej lektury i z każdą przewróconą kartką tym bardziej utwierdzałam się w tym przekonaniu, gdyż tak naprawdę aż przez połowę tej powieści nie potrafiłam się w nią wciągnąć. Czytałam ją z dosyć dużym zainteresowaniem, owszem, jednak problem polegał na tym, że nie byłam w stanie skupić się na czytanych fragmentach, dosyć łatwo się rozpraszałam, szybko skupiałam uwagę na czymś innym, przez co nie raz musiałam powracać do wcześniej przeczytanych zdań, gdyż łatwo wylatywały mi one z głowy. Pomyślałam sobie, że jeżeli tak dalej pójdzie, to niestety odłożę książkę bez jakichkolwiek informacji o przeczytanej historii, a byłoby to wielką stratą, gdyż sama historia jest niezwykle obiecująca. Na szczęście jednak w połowie książki wszystkie wcześniejsze problemy szybko mnie opuściły i bez najmniejszych problemów mogłam zatracić się w książce Charlesa Frazier, fakt faktem jednak, iż autor niezbyt dobrze potrafił skupić na opisywanych przez siebie wydarzeniach moją uwagę.
Niezwykle przypadła mi do gustu sceneria tej książki, jako, że ja sama mieszkam na wsi, w bardzo spokojnym miejscu, nie mogłam więc nie zakochać się w zamieszkanej przez główną bohaterkę chatce, umiejscowionej na skraju lasu, gdzie króluje dzika przyroda, zwierzęta i wolność. Od zawsze znajdowałam coś niezwykle urzekającego w taki obszarach, które wolne są od zgiełku i hałasu. Sama Luce wydała mi się być bardzo pozytywną postacią, doświadczona przez życie, aczkolwiek pogodzona z losem - nie była chciwa, żyła skromnie i całkowicie jej to wystarczało. Budziła sympatię, tak samo z resztą jak jej przyjaciel, którego skradła serce - ich relacja jest tak różna od tych wszelkich głupiutkich miłostek opisywanych niekiedy w typowo młodzieżowych książkach. Jest to miłość całkowicie szczera, wierna i oddana, która sprawiła, że naprawdę nie sposób było nie cieszyć się na widok kwitnącego uczucia pomiędzy Luce a Stubblefieldem.
Spodziewałam się tak naprawdę lekkiej lektury z dosyć powolną akcją, okazało się jednak, że otrzymałam coś całkowicie przeciwnego. Nie sposób mówić tutaj o lekkiej powieści, kiedy spotyka się bohaterów tak bardzo doświadczonych przez los, jak postacie opisane w tej książce, których większość życia usłana była nieszczęściami. Nie sposób także mówić o powolnej akcji, gdyż jest jej tutaj tyle, iż niejeden thriller mógłby poczuć się zazdrosny. Gdyby tylko pierwsza połowa tej książki była nieco bardziej zajmująca, wówczas śmiało mogłabym napisać jak znakomita jest to historia, niestety jednak nie jestem w stanie tego zrobić, pomimo faktu, iż lektura ta naprawdę przypadła mi do gustu. „Szepty lasu” nie są powieścią znakomitą - bardzo dobrą, owszem - jednak uważam, iż mimo wszystko warto jest poświęcić jej chwilę czasu.
Ocena: 7/10
Przyznam, że zarówno okładka, jak i tytuł podpowiadały mi zupełnie inną treść książki, niż to opisałaś. Myślałam, iż będzie to pozycja z pograniczu dramatu i horroru. Trochę szkoda, że tak nie jest - obyczajówkami zwykle się nie zaczytuję, niestety. Podziwiam, że przebrnęłaś aż przez połowę. Ja zwykle szybko się zniechęcam - dla mnie książka powinna być dobra od pcozątku do końca ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie czegoś takiego się spodziewałam, dlatego też troszkę zaskoczył mnie klimat tej książki. Wyszło jednak bardzo na plus, gdyż warto przebrnąć przez mniej ciekawą połowę tej książki - dalszy ciąg jest o niebo lepszy. :) Poza tym "Szepty lasu" czyta się naprawdę zaskakująco szybko, więc nie jest to też żadnym problemem.
UsuńCiekawa lektura, na pewno warta zajrzenia do jej treści, ogólnie cała seria kaszmirowa jest udanym pomysłem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam serię kaszmirową, znajdują się w niej naprawdę wyjątkowe książki, a już w szczególności "Czas Motyli", bo ta książka jest po prostu niesamowita. :)
UsuńOkłada książki, jak i sam tytuł od razu przykuły moją uwagę. Chętnie po nią sięgnę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest fantastyczna, to prawda, z resztą wszystkie książki z tej serii mają cudowną oprawę graficzną, która jest świetnym (bardzo zachęcającym) dodatkiem. :)
UsuńCiekawa książka, świetna recenzja, wspaniała okładka... Na pewno do niej zajrzę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Warto się skusić! ;)
UsuńSama nie wiem czy wzbudziłaby moje zainteresowanie na pierwszy rzut oka, ale po przeczytaniu Twojej recenzji wydaje się warta przeczytania. :)
OdpowiedzUsuńTa książka wpadła mi w oko już dosyć długi czas temu i po prostu nie byłabym w stanie przejść obok niej obojętnie. :) Spodziewałabym się troszkę większego "wow!", ale i tak jestem zadowolona z tej lektury. :)
UsuńJestem skłonna zaryzykować
OdpowiedzUsuńWarto zaryzykować, serio. ;)
UsuńCiekawa książka, fajna okładka, recenzja zachęcająca, skuszę się.
OdpowiedzUsuńmaniazakrecona.blogspot.com
Mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu! ;)
UsuńW trakcie czytania miałam identycznie jak ty - często się rozpraszałam, na niektórych rozdziałach nie mogłam się skupić. Jednak z drugiej strony - klimat, trochę niepokoju, interesująca historia, która stawała się coraz bardziej wciągająca... Szepty lasu są specyficzne, to raczej literacki spacer niż galop do ostatniej strony. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to było coś minimalnie więcej niż zwykły spacer, ale też nie galop, bo akcja nie pędziła jak szalona. :) Niemniej jednak fajna książka, warto przeczytać.
UsuńBędę na pewno miała na uwadze ten tytuł, bo twoja recenzja dostatecznie mnie zaintrygowała.
OdpowiedzUsuńTa książka czeka na swoją kolej na mojej półce, a takie pozytywne recenzje sprawiają, że nie mogę się doczekać, kiedy po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńNie lubię książek, przy których się rozpraszam, ale "Szepty lasu" bardzo mnie ciekawią, dlatego kiedyś z chęcią po nie sięgnę.:)
OdpowiedzUsuńCzytałam, świetna. Naprawdę warto po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę na tę książkę bo całkiem nieźle się zapowiada. No i tak okładka! Niesamowita.
OdpowiedzUsuńCzytałam już parę recenzji o tej książce i były one zazwyczaj negatywno-przeciętne i mimo, że twoja mnie absolutnie zaciekawiła to... Niestety muszę spasować. Ostatnio czytam same książki, w których brak akcji (do jakiegoś tam momentu) i niestety sprawiają one, że moja cierpliwość jest na wyczerpaniu. Obawiam się, że więcej takiego czegoś chwilowo już nie zniosę. ;(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry