Szczerze mówiąc długo zastanawiałam się nad tym, czy decydować się na podsumowanie ubiegłego roku, bo muszę przyznać, że pisanie jakichkolwiek czytelniczych podsumowań przestało sprawiać mi przyjemność. Zdecydowanie bardziej wolę je czytać u innych blogerów, niż sama je sporządzać, niemniej jednak wydaje mi się, że zakończenie roku zasługuje na osobny post, tym bardziej, że w moim przypadku rok 2016 okazał się być znacznie bardziej obfity w przeczytane lektury niż dwa poprzednie lata, z czego jestem bardzo zadowolona.
Biorąc pod uwagę fakt, że od lutego do czerwca nie miałam w rękach ani jednej książki, przeczytanie w sumie 70 powieści uważam za bardzo dobry wynik. Udało mi się na szczęście wypełnić wyzwanie 52 książek, czego niestety nie byłam w stanie zrobić w 2015 roku. Przeczytałam kilka książek, które bardzo mi się nie spodobały, ale również wiele tych, które szczerze mnie zachwyciły i to tak naprawdę na nich się skupiam, myśląc o ubiegłych miesiącach. Niemniej jednak chciałabym krótko przedstawić wam najlepsze i najgorsze książki, z którymi się spotkałam (część z nich mogliście poznać w tych dwóch podsumowaniach).
Najlepsze książki 2016 roku
Do moich zdecydowanych ulubieńców należy znakomita trylogia All For The Game Nory Sakavic. Nie tylko są to najlepsze książki przeczytane przeze mnie w zeszłym roku, ale również jest to najlepsza trylogia, z jaką kiedykolwiek się spotkałam. W tym roku planuję przeczytać ją ponownie i tym razem postaram się krótko ją zrecenzować. Wszystkie jasne miejsca Jennifer Niven szczerze mnie wzruszyły, Miniaturzystka Jessie Burton okazała się być niesamowitym dla mnie odkryciem, gdyż nie spodziewałam się aż tak dobrej lektury. More Happy Than Not Adama Silvery wciąż sprawia, że powracam do tej książki myślami, Cień wiatru oraz Gra Anioła Carlosa Ruiz Zafóna także głęboko mnie zachwyciły, ostatnio upolowałam Więźnia nieba za niecałe 3 zł w biedronce i już nie mogę się doczekać powrotu na Cmentarz Zapomnianych Książek. Największym odkryciem ubiegłego roku okazało się być dla mnie jednak - o dziwo! - PS Kocham Cię Cecelii Ahern, bo choć słyszałam o tej książce wiele dobrego, to jednak nie spodziewałam się aż tak dobrej lektury (tym bardziej, że jedna z jej książek otrzymała ode mnie miano najgorszej lektury 2016 roku). Fantastyczną książką byli również Trzej Muszkieterowie Dumasa, choć przeczytałam tylko 1 tom.
Najgorsze książki 2016 roku
Jest wśród nich kilka książek szczerze uwielbianych przez większość blogerów i muszę przyznać, że ostatnio zauważyłam w sobie dziwną przypadłość do nienawidzenia powieści, które są wręcz wychwalane przez innych czytelników. Wśród nich pierwsze miejsce zajmuje Ekspozycja Remigiusza Mroza, o której pisałam tutaj, więc zainteresowanych moją opinią odsyłam do posta. Na pozostałych miejscach ex aequo znajdują się m.in. Dwór cierni i róż Sarah J. Maas, który jest dla mnie totalnym literackim nieporozumieniem. Mniej więcej w październiku przeczytałam również Wieżę milczenia Remigiusza Mroza, która również bardzo mi się nie spodobała. Szkoda, że nie zniechęciła mnie ona do kontynuowania przygody z twórczością tego autora, oszczędziłabym sobie rozczarowania i straconego czasu. Pięćdziesiąt twarzy Greya E.L. James nie wymaga ode mnie chyba żadnego komentarza. Niesamowicie rozczarowała mnie również Obca Diany Gabaldon, zachwyty nad tą powieścią wciąż pozostają mi obce, a przygody z tą serią zdecydowanie nie będę kontynuować. Bardzo zdziwiło mnie również uwielbienie niektórych (szczególnie zagranicznych) czytelników trylogią Captive Prince C.S. Pacat, której przeczytałam tylko pierwszy tom. Kompletnie nie rozumiem jak można gloryfikować związek oparty na niewolnictwie, dla mnie osobiście jest to wręcz delikatnie mówiąc niesmaczne, niemniej jednak z czystej ciekawości sięgnę po 2 tom tej trylogii (taka jest moja pokrętna logika). Kolejną książką, która bardzo mi się nie spodobała był Black Ice Becki Fitzpatrick, a także Między wierszami Tammary Webber oraz Miłość i kłamstwa Cecelii Ahern - o tych trzech książkach wypowiedziałam się w tym poście.
W 2016 roku przeczytałam także sporo książek po angielsku i choć co prawda nie wszystkie mnie zachwyciły, to jednak bardzo się cieszę, że miałam okazję poznać fantastyczne historie, które nie zostały wydane (jeszcze, oby!) w naszym kraju, a także podszlifować trochę swój angielski.
Plany na rok 2017
Szczerze mówiąc nie chcę robić sobie zbyt wielkich planów, bo wszyscy wiemy, co z takiego planowania wychodzi. Tym razem nie obiecuję sobie, że postaram się nadrobić zaległości znajdujące się na moich regałach, których jest od groma, bo wiem, że na pewno mi się to nie uda. W tym roku chciałabym jedynie wypełnić wyzwanie 52 książek, co do którego jestem bardzo pozytywnie nastawiona. Chciałabym także, idąc tropem rozpoczętym w poprzednim roku, przeczytać więcej książek ze starego kanonu Gwiezdnych wojen, m.in. dokończyć serię Jedi Apprentice, przeczytać nowelizacje prequeli i oryginalnej trylogii, trylogię Thrawna, serię Jedi Quest oraz The Last of the Jedi. Mam wielką nadzieję, że cokolwiek z tego wyjdzie, choć wielkich nadziei sobie nie robię. Przede wszystkim jednak chciałabym mniej sugerować się zachwytami innych osób i sięgać po to, na co sama mam ochotę. W zeszłym roku zauważyłam, że wiele książek czytałam pod presją typu: bo inni też to przeczytali i są tą książką zachwyceni. Kończę z takim myśleniem, bo naprawdę wiele razy sprowadziło mnie ono na manowce i w efekcie spotkałam się z książkami, które okazały się być wręcz tragiczne (jak np. twórczość Remigiusza Mroza).
Część moich czytelniczych planów na ten rok możecie zobaczyć na powyższym zdjęciu, to mój aktualny stos TBR. Środkowe cztery książki zostały wypożyczone z biblioteki, Kasację właśnie dzisiaj skończyłam czytać i mogę wam zdradzić, że przy podsumowaniu 2017 roku na pewno wspomnę o niej jako o najgorszej przeczytanej książce. W tej chwili czytam Dom Hadesa Ricka Riordana i... cóż, zobaczymy, co będzie dalej :)
Jak prezentuje się wasze podsumowanie czytelnicze ubiegłego roku? Ile książek udało wam się przeczytać? Ciekawa jestem waszych ulubionych i najmniej lubianych lektur, dajcie znać jak wyglądają wasze listy ;)
Biorąc pod uwagę fakt, że od lutego do czerwca nie miałam w rękach ani jednej książki, przeczytanie w sumie 70 powieści uważam za bardzo dobry wynik. Udało mi się na szczęście wypełnić wyzwanie 52 książek, czego niestety nie byłam w stanie zrobić w 2015 roku. Przeczytałam kilka książek, które bardzo mi się nie spodobały, ale również wiele tych, które szczerze mnie zachwyciły i to tak naprawdę na nich się skupiam, myśląc o ubiegłych miesiącach. Niemniej jednak chciałabym krótko przedstawić wam najlepsze i najgorsze książki, z którymi się spotkałam (część z nich mogliście poznać w tych dwóch podsumowaniach).
Najlepsze książki 2016 roku
Do moich zdecydowanych ulubieńców należy znakomita trylogia All For The Game Nory Sakavic. Nie tylko są to najlepsze książki przeczytane przeze mnie w zeszłym roku, ale również jest to najlepsza trylogia, z jaką kiedykolwiek się spotkałam. W tym roku planuję przeczytać ją ponownie i tym razem postaram się krótko ją zrecenzować. Wszystkie jasne miejsca Jennifer Niven szczerze mnie wzruszyły, Miniaturzystka Jessie Burton okazała się być niesamowitym dla mnie odkryciem, gdyż nie spodziewałam się aż tak dobrej lektury. More Happy Than Not Adama Silvery wciąż sprawia, że powracam do tej książki myślami, Cień wiatru oraz Gra Anioła Carlosa Ruiz Zafóna także głęboko mnie zachwyciły, ostatnio upolowałam Więźnia nieba za niecałe 3 zł w biedronce i już nie mogę się doczekać powrotu na Cmentarz Zapomnianych Książek. Największym odkryciem ubiegłego roku okazało się być dla mnie jednak - o dziwo! - PS Kocham Cię Cecelii Ahern, bo choć słyszałam o tej książce wiele dobrego, to jednak nie spodziewałam się aż tak dobrej lektury (tym bardziej, że jedna z jej książek otrzymała ode mnie miano najgorszej lektury 2016 roku). Fantastyczną książką byli również Trzej Muszkieterowie Dumasa, choć przeczytałam tylko 1 tom.
Najgorsze książki 2016 roku
Jest wśród nich kilka książek szczerze uwielbianych przez większość blogerów i muszę przyznać, że ostatnio zauważyłam w sobie dziwną przypadłość do nienawidzenia powieści, które są wręcz wychwalane przez innych czytelników. Wśród nich pierwsze miejsce zajmuje Ekspozycja Remigiusza Mroza, o której pisałam tutaj, więc zainteresowanych moją opinią odsyłam do posta. Na pozostałych miejscach ex aequo znajdują się m.in. Dwór cierni i róż Sarah J. Maas, który jest dla mnie totalnym literackim nieporozumieniem. Mniej więcej w październiku przeczytałam również Wieżę milczenia Remigiusza Mroza, która również bardzo mi się nie spodobała. Szkoda, że nie zniechęciła mnie ona do kontynuowania przygody z twórczością tego autora, oszczędziłabym sobie rozczarowania i straconego czasu. Pięćdziesiąt twarzy Greya E.L. James nie wymaga ode mnie chyba żadnego komentarza. Niesamowicie rozczarowała mnie również Obca Diany Gabaldon, zachwyty nad tą powieścią wciąż pozostają mi obce, a przygody z tą serią zdecydowanie nie będę kontynuować. Bardzo zdziwiło mnie również uwielbienie niektórych (szczególnie zagranicznych) czytelników trylogią Captive Prince C.S. Pacat, której przeczytałam tylko pierwszy tom. Kompletnie nie rozumiem jak można gloryfikować związek oparty na niewolnictwie, dla mnie osobiście jest to wręcz delikatnie mówiąc niesmaczne, niemniej jednak z czystej ciekawości sięgnę po 2 tom tej trylogii (taka jest moja pokrętna logika). Kolejną książką, która bardzo mi się nie spodobała był Black Ice Becki Fitzpatrick, a także Między wierszami Tammary Webber oraz Miłość i kłamstwa Cecelii Ahern - o tych trzech książkach wypowiedziałam się w tym poście.
W 2016 roku przeczytałam także sporo książek po angielsku i choć co prawda nie wszystkie mnie zachwyciły, to jednak bardzo się cieszę, że miałam okazję poznać fantastyczne historie, które nie zostały wydane (jeszcze, oby!) w naszym kraju, a także podszlifować trochę swój angielski.
Plany na rok 2017
Szczerze mówiąc nie chcę robić sobie zbyt wielkich planów, bo wszyscy wiemy, co z takiego planowania wychodzi. Tym razem nie obiecuję sobie, że postaram się nadrobić zaległości znajdujące się na moich regałach, których jest od groma, bo wiem, że na pewno mi się to nie uda. W tym roku chciałabym jedynie wypełnić wyzwanie 52 książek, co do którego jestem bardzo pozytywnie nastawiona. Chciałabym także, idąc tropem rozpoczętym w poprzednim roku, przeczytać więcej książek ze starego kanonu Gwiezdnych wojen, m.in. dokończyć serię Jedi Apprentice, przeczytać nowelizacje prequeli i oryginalnej trylogii, trylogię Thrawna, serię Jedi Quest oraz The Last of the Jedi. Mam wielką nadzieję, że cokolwiek z tego wyjdzie, choć wielkich nadziei sobie nie robię. Przede wszystkim jednak chciałabym mniej sugerować się zachwytami innych osób i sięgać po to, na co sama mam ochotę. W zeszłym roku zauważyłam, że wiele książek czytałam pod presją typu: bo inni też to przeczytali i są tą książką zachwyceni. Kończę z takim myśleniem, bo naprawdę wiele razy sprowadziło mnie ono na manowce i w efekcie spotkałam się z książkami, które okazały się być wręcz tragiczne (jak np. twórczość Remigiusza Mroza).
Część moich czytelniczych planów na ten rok możecie zobaczyć na powyższym zdjęciu, to mój aktualny stos TBR. Środkowe cztery książki zostały wypożyczone z biblioteki, Kasację właśnie dzisiaj skończyłam czytać i mogę wam zdradzić, że przy podsumowaniu 2017 roku na pewno wspomnę o niej jako o najgorszej przeczytanej książce. W tej chwili czytam Dom Hadesa Ricka Riordana i... cóż, zobaczymy, co będzie dalej :)
Jak prezentuje się wasze podsumowanie czytelnicze ubiegłego roku? Ile książek udało wam się przeczytać? Ciekawa jestem waszych ulubionych i najmniej lubianych lektur, dajcie znać jak wyglądają wasze listy ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy opublikowany komentarz, opinia czytelników mojego bloga naprawdę wiele dla mnie znaczy i gorąco motywuje do dalszego pisania.