7 czerwca 2014

Fenomen Greena - dlaczego niemal wszyscy z taką łatwością mu ulegają?

Planowałam taki wpis już od dłuższego czasu, ponieważ od momentu przeczytania pierwszej książki Johna Greena całkowicie oszalałam na punkcie jego twórczości. Nie ulega wątpliwościom, że jest to autor wyjątkowy, który z łatwością podbił serca tysiąca nastolatków (co najlepsze - i nie tylko!) na całym świecie, a w tym m.in. w Polsce. Nie jestem jedyną osobą wśród blogerów prowadzących blogi z recenzjami książek, którą powieści tego amerykańskiego autora rozkochały w sobie bez pamięci, dlatego wpis ten dedykuję przede wszystkim osobom, które podzielają moją fascynację, ale również tym, którzy tego autora nie znają i - na co najbardziej liczę - dzięki temu wpisowi zechcą zapoznać się z jego książkami i być może równie mocno je pokochają. 

Pierwszą książką Johna Greena, która pojawiła się na naszym rynku w języku polskim była powieść „Szukając Alaski” wydana przez wydawnictwo Znak w 2007 roku, jednak nie ulega wątpliwościom, że to dopiero po wydaniu książki „Gwiazd naszych wina” przez wydawnictwo Bukowy Las, oraz kolejnych - mniej lub bardziej - fantastycznych powieści tego autora rozpoczął się prawdziwy szum wokół powieści tego autora. Oczywiście pisząc „szum” mam na myśli jak najbardziej pozytywne znaczenie tego słowa, bo fakt, iż tak wiele osób zapoznało się z tymi niezwykle wartościowymi i poruszającymi książkami jest oczywiście powodem do radości. Osobiście uważam, że pojawienie się tych książek na polskim rynku okazało się być fenomenalnym posunięciem - i jestem pewna, że wiele osób się ze mną w tym miejscu zgodzi - ponieważ wśród monotonii paranormalnych romansów, dystopii, antyutopii i nie wiadomo czego jeszcze pojawił się prześwit dający nadzieję i jednocześnie potwierdzenie, że książki dla nastolatków wcale nie są puste i bezwartościowe, na co twórczość Greena jest fantastycznym dowodem.

Ze wszystkich książek napisanych wyłącznie przez Johna Greena moją bezapelacyjną faworytką jest powieść „Gwiazd naszych wina”, która poruszyła we mnie najczulszą strunę, w bezwstydny sposób doprowadziła do łez i pewnego rodzaju oniemienia, które dotknęło mnie po przeczytaniu tej lektury. Dzięki tym emocjom wiedziałam, że kolejne spotkanie z jakąkolwiek z książek tego autora będzie równie niezwykłe - i nie myliłam się! Porównując do siebie książki, które sfotografowałam na pierwszym zdjęciu mogę uznać, że właśnie tak prezentuje się mój osobisty ranking ich świetności. W pewien sposób żałuję, że w pierwszej kolejności nie miałam okazji zapoznać się z książką „Szukając Alaski”, gdyż już ten bardzo obiecujący debiut wskazał niezwykły potencjał autora, dzięki któremu z każdą kolejną powieścią mogłabym doświadczać jedynie coraz lepszych przeżyć, niemniej jednak jestem wdzięczna, że w ogóle miałam możliwość poznania tych cudownych książek.

Choć wciąż nie mamy wydania tej książki w języku polskim, to jednak nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdybym nie wspomniała o mojej ulubionej książce, której John Green jest współautorem. Mam tutaj na myśli oczywiście bezkonkurencyjną powieść „Will Grayson, Will Grayson”, którą Green napisał wspólnie z Davidem Levithanem, autorem, który swoją drogą zdecydowanie powinien się spotkać z większym uznaniem, gdyż jego książki równie zachwycające. „Will Grayson (...)” to książka, którą przeczytałam kilka miesięcy temu w oryginale, z czego bardzo się cieszę, gdyż jeżeli dojdzie do jej wydania w naszym kraju (w tym momencie wszyscy powinniśmy zrobić piękne oczy w stronę wydawnictwa, aby trochę zmiękło) to będę mogła w łatwy sposób zweryfikować polskie wydanie z oryginałem. W każdym razie uważam, iż jest to książka, która zasługuje na jak największe zainteresowanie.

Johna Greena chwalę i będę chwalić, to nie ulega najmniejszym wątpliwościom, co łatwo można poznać bo ilości pozytywnych przymiotników, których użyłam w odniesieniu do jego twórczości. Fakt faktem jednak, że nawet on nie jest w stanie nie ulec pewnym schematom, które łatwo zauważyć podczas czytania jego książek. Mam tutaj na myśli przede wszystkim męskie charaktery jego powieści, które są do siebie łudząco podobne (Augustus, greenowski Will Grayson czy chociażby Miles z „Papierowych miast”) - ich sposób bycia jest niemalże identyczny. Wśród całej reszty zapierających dech w piersiach elementów jego powieści to jedyny gryzący mnie aspekt, który z łatwością mogę zignorować, gdyż nie wywiera na mnie negatywnego wrażenia.

Pytanie zawarte w tytule tego posta kieruję w szczególności do Was - czytelników tego wpisu. Na czym Waszym zdaniem polega fenomen twórczości tego autora? Dlaczego tak wielu ludzi nie może mu się oprzeć, nie tylko nastolatkowie, ale również i znacznie starsi czytelnicy? Czy sęk tkwi w tym, iż każdy z czytelników jego powieści, bez względu na wiek, może z łatwością wczuć się w opisywaną historię? Czy może powodem jest ilość fantastycznych wniosków, które można z jego książek wyciągnąć? Z wielką chęcią wysłucham Waszego zdania na temat książek Johna Greena, dlatego też zapraszam do wypowiadania się! Przy okazji nie zapomnijcie, że 4 czerwca premierę w Polsce miała kolejna książka tego autora, „19 razy Katherine”, czytaliście ją już? Jakie są Wasze wrażenia? 

34 komentarze:

  1. Hm. Całkowicie rozumiem fenomen Johna Greena, aczkolwiek ja sama, choć cenię sobie tego autora i szczerze uwielbiam jego książki, nie poddałam mu się. Co więcej - nie rozumiem, czemu wszyscy uważają GNW za arcydzieło. Na mnie zrobiło co prawda dobre wrażenie, aczkolwiek... czy ja wiem? Nie dostrzegam tutaj tej części "geniuszu", o której wszyscy tyle mówią... Smutne, co prawda, to prawda. Też bym wolała kochać autora, no ale cóż poradzić. ;) Może następne jego powieści sprawią, że moja sympatia zmieni się w obsesję. :)
    Niemniej... jego książki mają dno, które bardzo mi się podoba. Mają głębię. Mają pierwiastek prawdziwego życia. I to w nich jest tak fascynujące. ;)
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja osobiście absolutnie nie jestem zdziwiona tym, że prawie wszyscy uważają GNW za fantastyczną książkę, choć arcydziełem bym jej nie nazwała, bo to zdecydowanie zbyt mocne słowo i należy dysponować nim ostrożnie. :) Według mnie ta książka jest absolutnym zwieńczeniem talentu Greena, porównując jego poprzednie książki, choć z niecierpliwością czekam na coś nowego w jego wykonaniu, aby przekonać się, czy Green jest w stanie wyprodukować coś lepszego niż GNW. :) Uważam tę książkę za całkowite przeciwieństwo tych takich stereotypowych młodzieżówek, które wszyscy uważają za głupiutkie opowiastki. GNW to dojrzała powieść, wzruszająca, z dużą ilością dramatu, przy którym nie sposób po prostu czytać tę powieść z kamienną twarzą i nie odczuwać zupełnie nic, ale zawiera także sporą dozę humoru dla rozładowania napięcia, dzięki czemu nie ma przesytu tymi negatywnymi, tłumiącymi emocjami. Za to tę książkę uwielbiam. :)

      Usuń
  2. Jak moja przedmowczyni zauważyła, książki Greena mają głębię, a Gwiazd Naszych Wina to jedna z najpiękniejszych ksiazek
    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja osobiście nie miałam jeszcze przyjemności zapoznania się z twórczością tegoż autora, chciałabym jednak zmienić to w najbliższym czasie. Czuję już przesycenie dziesiątkami paranormali, które niczym się od siebie nie różnią. No, może poza wstawionym do nich schematem. Niemniej jednak teraz, gdy sięgnę po którąś z powieści pana Greena, na pewno postawię mu poprzeczkę dość wysoko ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię książki Greena, mają w sobie coś o odróżnia je od typowych powieści dla nastolatków. Will Grayson czeka na półce, pewnie niedługo się za niego zabiorę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS Zaprosiłam cię do zabawy MFB tag :) Szczegóły na blogu.

      Usuń
    2. Ja właśnie sobie zamówiłam dzięki pomocy koleżanki "Will Grayson, Will Grayson", teraz tylko czekam na to, aż ta książka do mnie dotrze - nie mogę się doczekać! :)
      Poza tym bardzo dziękuję za zaproszenie do zabawy, z chęcią wezmę w tym udział jak już skończy mi się sesja i będę mogła odsapnąć od egzaminów. :)

      Usuń
  5. Green ciągle przede mną!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że pierwsze spotkanie z Greenem będzie dla Ciebie udane! ;)

      Usuń
  6. Czytałam tylko "Papierowe miasta", ale sposób, w jaki buduje akcję, prowadzi całą fabułę, tworzy postacie sprawia, że aż chce się go czytać. Wprowadził nieco świeżości na nasz rynek wydawniczy jeśli chodzi o pozycje kierowane do młodzieży. Dlatego uważam, że jak najbardziej zasługuje na ten szum, który się wokół niego zrobił.

    OdpowiedzUsuń
  7. W Polskiej blogosferze o Greenie głośno jest już od dawna, ale ja nie wiedzieć czemu nie chciałam dać szansy, ani temu panu, ani jego książkom. W końcu postanowiłam się przełamać i zacząć od debiutu, czyli "Szukając Alaski" żyjąc tym samym w przekonaniu, że jeśli mnie ona nie zachwyci to uniknę rozczarowania i do kolejnych książek podejdę z większą rezerwą. Jak zwykle moje przypuszczenia się nie sprawdziły i "Szukając Alaski" podbiła moje serce. Poźniej sięgnęłam po "GNW" oraz "Papierowe miasta" pogłębiając tylko swoje uwielbienie i miłość dla tego autora. Nie mam pojęcia na czym polega ta jego wyjątkowość. Może na tym, że potrafi on z taką łatwością i nie owijając w bawełnę opisywać rzeczy, które już tak łatwe nie są? Teraz czekam, na paczkę z księgarni, w której znajdę kolejne cudeńko z pod pióra Pana Zielonego i nie mogę się doczekać *.* No i oczywiście muszę w końcu wybrać się do kina ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze nie czytałam żadnej książki tego autora, ale widzę, że warto, więc jeśli będę miała okazję to na pewno po coś sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z książek Greena czytałam tylko "Gwiazd naszych wina", które uwielbiam! GWN wzrusza i zmusza do refleksji i myślę, że na tym polega polega fenomen Greena, z pozornie prostej historii potrafi stworzyć coś pięknego i dającego do myślenia :) Nie mogę się doczekać czasu, gdy sięgnę po "Szukając Alaski" i "Papierowe miasta" :)
    Zapraszam do zapoznania się z pomysłem stworzenia Blogowego Klubu Książki i wypowiedzeniem się na ten temat. Szczegóły u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzisiaj byłam na "Gwiazd Naszych Wina" - cudowny film i chyba przeczytam książkę - tak w ramach odświeżenia historii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja o dziwo w ogóle nie mam ochoty na zobaczenie filmu i to wszystko przez wybór aktorów do głównych ról. :)

      Usuń
  11. John Green łamie serca Czytelnikom tworząc tak piękne i smutne książki. Ale i tak wszyscy go uwielbiają - no bo jak nie uwielbiać gościa, który potrafi ci złamać serce fikcyjną historią? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jedyną ksiązką Greena, jaką przeczytałam, jest Gwiazd Naszych Wina i nie mam porównania do jego innych książek, ale po jej lekturze stwierdzam, że jest naprawdę świetnym pisarzem, który potrafi sprawić, że czytelnik popada ze skrajności w skrajność, nie wiedząc czy płakać czy śmiać się. Naprawdę go uwielbiam i czekam, aż będę miała okazję przeczytać więcej jego dzieł.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam tylko "Szukając Alaski", ale na pewno nadrobię zaległości, bo książka mi się podobała. Chociaż nie mogę raczej powiedzieć, żeby mnie porwała :) A tak btw... Miles nie był czasem z "Szukając Alaski" a nie z "Papierowych miast"? Czy to mnie już się coś pomerdało? :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja Greena pokochałam od pierwszej strony "Gwiazd naszych wina", następnie jeszcze bardziej zakochałam się w jego historiach po "Papierowych miastach" a skończyłam rozczarowana "Szukając Alaski". Fakt, była to przyjemna i niesamowicie ciekawa lektura, ale jednak spodziewałam się czegoś innego, zdecydowanie lepszego, poziomem przypominającym wcześniej wspominane dwie książki.

    OdpowiedzUsuń
  15. O Greenie słyszałam już na długo przed jego pojawieniem się w Polsce z "Gwiazd naszych wina" i wiedziałam, że prędzej czy później sięgnę po jego książki. W moim wypadku będzie to "później", bo John już zawitał w nasze skromne polskie progi, a ja wciąż jestem do tyłu z jego książkami. W wakacje planuję się za nie zabrać i mam nadzieję, że pokocham go tak jak wszyscy inni. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Fenomen polega na tym, że Green jest szczery i pisze bez znieczulenia i pokazuję ludzką naturę taką, jaka jest naprawdę. W szale Katniss, Peetą, Bellą i Edwardem jego książki wyróżniają się tym, że nie Green trafia prosto w sedno i bez owijania w bawełnę pokazuję czym jesteśmy. KOCHAM GO, to tak na marginesie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim przypadku duży wpływ na ten fenomen ma również sam fakt tego, jaki charakter posiada John Green, jego osobowość, którą w małym bo małym stopniu, ale miałam i dalej mam okazję poznawać dzięki wypowiedziom, wpisom na tumblrze i ciekawym filmikom. Kiedy czytam jego książki i przypominam sobie jego sposób bycia (jeżeli mogę to tak określić) to od razu inaczej odbieram jego powieści, co jednocześnie wzmacnia jedynie pozytywne wrażenie o tych książkach. :) Spośród wymienionych przez Ciebie książek, John Green to znacznie wyższa liga moim zdaniem. :)

      Usuń
  17. Zaczynam dopiero odkrywać tego pisarza. Dziękuję za wpis, zachęcił mnie do dalszej przygody z jego książkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że mój wpis zachęcił Cię do dalszej przygody z książkami tego autora i mam nadzieję, że będzie ona jak najbardziej owocna. :)

      Usuń
  18. Nigdy nie byłam fanką "Małego księcia" i przyznam szczerze, że nie rozumiem fenomenu tej książki, ale słowo Greena zdecydowanie jest uniwersalne, temu nie sposób zaprzeczyć i trafia ono do ludzi w różnym wieku w o wiele łatwiejszy sposób niż wiele innych książek, w tym chociażby lektur szkolnych.

    OdpowiedzUsuń
  19. Znalazłam pakiet książek Greena na amazonie już dawno, ale chyba potrzebowałam takiego wpisu, żeby je zakupić. :D
    W ogóle chciałam zapytać, czy piszesz jeszcze opowiadania? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że "Will Grayson, Will Grayson" jest w tym pakiecie, bo ta książka jest obłędna. :D
      A co do opowiadań to niestety nie, już ich nie piszę. Nie mam kompletnie czasu na takie tworzenie, a i doszłam do wniosku, że nie jestem najlepsza w kreowaniu własnego świata i w opisywaniu tego tak, żeby ta cała (jakakolwiek) historia miała ręce i nogi, więc postanowiłam się od tego odciąć. :)
      Mam jednak nadzieję, że Ty dalej tworzysz coś od czasu do czasu, zawsze byłaś w tym bardzo dobra! :)

      Usuń
    2. Kurcze, nie ma jej w tym pakiecie! Będę musiała ją zakupić osobno w takim razie, skoro tak wychwalasz. :D
      Szkoda, że już nie piszesz opowiadań... Mam jednak nadzieję, że znowu kiedyś zaczniesz! ;) I nie myśl, że nie byłaś dobra. Moim zdaniem byłaś świetna! Bardzo lubiłam (i nadal lubię) Twój styl pisania. Powinnaś zacząć znowu tworzyć. :D
      Jeśli o mnie chodzi to długo nic nie napisałam, ale mam zamiar! :)
      Dodaję Twojego bloga do linków, żebym częściej pamiętała o tym, by na niego zaglądać.

      Usuń
    3. Koniecznie! Ta książka jest cudowna, po jej przeczytaniu zerknij na coś Davida Levithana, bo ten autor jest zdecydowanie niedoceniany, a już w naszym (kochanym) kraju w ogóle o nim nie słychać. Wielka strata. :D
      Wiesz, nie chcę pisać, że na 100% nie wrócę do pisania opowiadań, bo nigdy nie wiadomo, kiedyś też twierdziłam, że to już koniec, a jednak naskrobałam jakieś krótkie opowiadanko, więc zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Może kiedyś się skuszę. :) I bardzo Ci dziękuję za miłe słowa, nawet nie wiesz ile one znaczą od kogoś, kto tak genialnie pisze, zaczynam się rumienić. :D
      Ja sobie Twojego bloga zaobserwowałam, coby mi żaden post nie umknął. <3 Swoją drogą to bardzo się cieszę, że go założyłaś, bo trochę mi było szkoda, kiedy przestałaś publikować recenzje na swoim literackim blogu, a teraz na szczęście znów mogę coś od Ciebie poczytać. :D

      Usuń
  20. Ja sama zakochałam się w twórczości Johna Greena. Przeczytałam jego dwie książki, "Gwiazd naszych wina" - jako pierwszą, i o ile ona mnie zachwyciła, to druga "Papierowe miasta" została w moim sercu na zawsze. Nie wiem jak Green to robi, ale nie potrafię oderwać się od jego książek. Teraz poluję na "Szukając Alaski". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki, żeby te polowania zostały zwieńczone sukcesem, bo "Szukając Alaski" to świetna książka. :) "Papierowe miasta" akurat podobały mi się znacznie mniej od pozostałych książek Greena, ale wciąż jestem nimi w pewien sposób oczarowana. :)

      Usuń
  21. Ja póki co czytałam jedynie GNW. Ale na półce czeka na mnie Alaska i na pewno gdy tylko dostanę trochę gotówki, kupię pozostałe dwie książki. Jednak nie dziwię się, że wszyscy tak pokochali Greena... Sama zastanawiałam się nad jego fenomenem i myślę, że chodzi o ten język. Język lekki, przyjemny, ale jednocześnie poruszający ważne sprawy. Dający nadzieję i miliony przemyśleń. Green wie jak ująć uczucia w słowa. Przecież z tej jednej książki można co chwilę wyodrębnić jeden konkretny cytat! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie! Ilość genialnych cytatów w książkach Greena jest chyba nieograniczona i to jest najlepsze! :)

      Usuń

Dziękuję za każdy opublikowany komentarz, opinia czytelników mojego bloga naprawdę wiele dla mnie znaczy i gorąco motywuje do dalszego pisania.

Copyright © 2016 Złodziejka Książek , Blogger